„Zdajmy sobie sprawę, czy Europa zmieniła swój stosunek do nas. Czy tak naprawdę odczuliście kiedyś jakiś szczególnie ciepły stosunek? Ja nie. W Europie (Zachodniej) czuję się jak w domu. Ale nigdy i nigdzie nie czułem tam jakiejś szczególnej miłości właśnie wobec Ukraińców. Czyli nami tam po prostu się nie przejmują – i jest okej. Tak ma być. Oto Rosjanie zbytnio się nami przejmują, oni nas tak lubią, że to bardzo niebezpieczne” – zaznaczył znany ukraiński pisarz Jurij Andruchowycz w wywiadzie dla gazety „Gławred”.
„A w Europie o nas tak specjalnie nie dbają – i to dobrze. Będziemy dostojni Europy – dołączymy się do jej, nikt nas w tym dążeniu nie potrafi zatrzymać. Powiedzmy jednak szczerze: jak może pretendować na „stowarzyszenie z UE” kraj, gdzie szefem parlamentu jest wspólnik zabójstwa dziennikarza? Najbardziej prawdopodobny zwycięzca prezydenckich wyborów – prymitywny bełkotliwy chłop z kryminalną przeszłością? Jego najbliższa rywalka to tania kłamczucha z dyktatorskim chwytem? Po co Europie całe to dobro? Oto dopóki na Ukrainie z wszystkich tych liderów nie uczynimy autsajderów, nas Europa nie będzie rozumieć. I będzie odgraniczał się od nas sanitarną granicą. I nigdy przez nich nie będę się usprawiedliwiać. Tylko Wiktora Juszczenkę czasami usprawiedliwiam, bo rzeczywiście niezły mógłby być prezydent. Ale nie złożyło się, zatruli” – zaznaczył pisarz w wywiadzie.