Rosyjski oligarcha Borys Berezowski jest przekonany, że nie ma ważniejszego problemu polityki zagranicznej dla Rosji, niż Ukraina. „Przyszłość Rosji decyduje się na Ukrainie, a ludzie to rozumieją, i ci, którzy chcą, by Rosja została cywilizowanym krajem, i ci, którzy chcą, żeby ona pozostała w tym barbarzyństwie, w którym ona się znajduje” – akcentował Berezowski w wywiadzie dla Radio „Swoboda”.
Berezowski jest przekonany, że „po prostu w ten raz wszystko robi się bardziej ostrożnie”. „Mam na uwadze działania rosyjskich służb specjalnych, które po prostu zagarnęły Ukrainę. Tylko że oni zachowują się spokojniej, nie krzyczą jak tamtym razem” – zapewnił.
„Putin nie drze na sobie włosów, a cicho oszukał, w szczególności, Tymoszenko, ucieszył ją. Stawkę zawsze robiono na Janukowycza, bandycki reżim w Rosji, jak wiadomo, widzi swojego w Janukowyczowi. Po prostu to się robi delikatnie. Ale to całkiem nie znaczy, że siły dokładano mniej, niż w 2004 roku. Uważam, że złączono wysiłków dużo więcej, i zasobów jest dużo więcej, po prostu wszystko odbywa się cicho i niewidocznie dla Zachodu” – wyjaśnił Berezowski.
„Zachód po raz kolejny potwierdził swoją całkowitą impotencję, totalny brak rozumienia ważności tego, co się odbywa. Uważam, że to jest tysiąc razy trudniejsze, niż to, co odbywa się w Iranie, niż to, co w ogóle odbywa się na Bliskim Wschodzie, ponieważ tu rozstrzyga się nie tylko przyszłość Rosji, tu w ogóle decyduje się przyszłość wartości cywilizacji zachodniej” – dodał rosyjski oligarcha Borys Berezowski.