Ukraina ryzykuje przekształcić się na autorytarne i izolowane państwo. I jeśli Unia Europejska nie chce dopuścić tego, to nastał czas powiedzieć o tym na głos - zaznaczył w wywiadzie dla Radia Swoboda znany ekspert z Centrum Reform Europejskich Tomas Valasek. Ekspert akcentował także, że Unia Europejska również rozdziela odpowiedzialność za zdobycie władzy przez obecną ekipę na Ukrainie, w taki sposób od niej zależy i to, jak będzie wychodzić z tej sytuacji Ukraina.
"Myślę, że bardzo ważne jest rozumienie tego, co stoi za "rosyjską" polityką Janukowycza. Na pierwszy rzut oka, może wydawać się, że takie decyzje, jak przedłużenie dzierżawy bazy rosyjskiej Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu w zamian za tańszy gaz, prowadzą Ukrainę w rosyjskim kierunku. Ale nie sądzę, że tak rzeczywiście jest. Myślę, że on częściowo odpowiedział na to, co robił jego poprzednik, bo antyrosyjska polityka Wiktora Juszczenki nie była popularna. Teraz on po prostu stara się być przyjazny dla Rosji. Jednak Rosja widzi sytuację całkiem inaczej. Jeśli w Kijowie widzą "charkowskie umowy" jako zakończenie "uruchamiania ponownego" stosunków z Rosją, to w Moskwie, przeciwnie, upatrują w nich tylko początek. Tam chcą łączyć firmy lotnicze Ukrainy i Rosji, firmy gazowe, "Naftogaz" i "Gazprom". Ale Ukraińcy nie byli na to przygotowani. I już jest jasne, że te nowe wymagania zaskoczyły Kijów. I tam zaczynają stawiać opór" – zaznaczył ekspert.
"Prezydent Janukowycz jawnie stara się konsolidować swoją władzę. I on patrzy na Rosję jako na dosyć atrakcyjny model polityczny. Janukowycz stara się wybudować jednopartyjne państwo, bo pod pozorem antykorupcyjnych przedsięwzięci on prześladuje opozycję" – akcentował Tomas Valasek.
Według jego słów, z rozmów z oficjalnymi osobami w Brukseli można wywnioskować, że oni rozumieją, że w Kijowie coś się dzieje nie tak, ale jak bardzo to jest niebezpieczne, oni jeszcze nie rozumieją. Jednak do tego nareszcie dojdzie, i oni zdadzą sobie sprawę, co tam się odbywa, to oni mieliby o tym powiedzieć. "I nie warto czekać na jakieś rażące wydarzenia, bo one już nastąpiły: sposób, w jaki sformowano dzisiejszy rząd Mykoły Azarowa z naruszeniem ówczesnej Konstytucji; zmiany w ustawie o wyborach lokalnych, które uniemożliwią udział Bloku Julii Tymoszenko; decyzja Trybunału Konstytucyjnego o powrocie do Konstytucji 1996 roku.
Niewiele osób opłakiwałoby Konstytucję 2004 roku, jednak czasem leki są gorsze, niż sama choroba. Bo sposób, w jaki podejmowano decyzję, sygnalizował, że chodzi o manipulację systemem sądowym. A niezależność sądownictwa to jedna z najbardziej kosztownych wartości każdego Europejczyka" – uważa ekspert.