Konsul generalny Rzeczypospolitej Polskiej we Lwowie Grzegorz Opaliński za kilka dni kończy swoją lwowską misję. Obiecał jednak, że nie porzuca Lwowa.
O tym pisze „Kurier Galicyjski”.
„Na pewno nie porzucam Lwowa. Przyjeżdżając do Lwowa na placówkę konsularną, przyjechałem w miejsce szczególne. Zawsze powtarzałem konsulom, którzy przyjeżdżali na Wschód, na Ukrainę, że muszą tę decyzję przemyśleć, bo jest to duże wyzwanie. Przyjeżdżając na Ukrainę, a w szczególności do Lwowa, mają do spełnienia misję służenia
ludziom. Konsulowie placówki lwowskiej pracują w szczególny sposób. Jest to specyficzny okręg. Mieszka tu bardzo wielu naszych rodaków, osób polskiego pochodzenia. Jest to okręg, którym znajduje się największa liczba miejsc pamięci narodowej, którymi się zajmujemy. Jest to też okręg, gdzie funkcjonuje duża liczba przedsiębiorstw z mieszanym lub z czysto polskim kapitałem. Poza tym naszym zadaniem jest wydawanie wiz. Specjalnie wymieniłem nasze zadania w takiej kolejności, bo nie chcę, żeby nasza placówka była odbierana tylko przez pryzmat wiz. Jest to niewątpliwie ważne zadanie, ale nie główne. Chociaż nasza lwowska placówka jest „rekordzistą świata”, jeżeli chodzi o wizy. W zeszłym roku wydaliśmy prawie 300.000 wiz” – powiedział Konsul Generalny.
Na pytanie o swoim zastępcy Grzegorz Opaliński odpowiedział: „Mój następca jest człowiekiem bardzo wysokiej kultury i życzyłbym mu, żeby udało mu się rozwiązać te sprawy, których ja nie mogłem. Przede wszystkim, aby sukcesem zakończyła się sprawa stworzenia tu Domu Polskiego”.
Dodajmy, że obecnie obowiązki konsula generalnego pełni zastępca konsula generalnego RP we Lwowie Andrzej Drozd.