Deputowana ludowa, zastępca przewodniczącego Partii Regionów Hanna Herman wymieniła przesłanki dla zawarcia możliwej koalicji wśród BJuT i PR. W wywiadzie dla agencji prasowej UNIAN ona zaznaczyła, że "gdyby w BJuT zwyciężyły pragmatyczne i zdrowe siły, i gdyby chodziło o możliwość realizacji przygotowanego przez fachowców Partii Regionów programu wyjścia z kryzysu, to z wielką chęcią przyjęlibyśmy takie poparcie zarówno od BJuT, jak i od każdej innej parlamentarnej frakcji”.
Hanna Herman akcentowała, że w parlamencie nie ma "tych frakcji, z którymi nie moglibyśmy współpracować na rzecz wyjścia Ukrainy z kryzysu".
Jej zdaniem, w związku z pogorszeniem sytuacji na Ukrainie "coraz więcej deputowanych w parlamencie będzie zgadzać się z tym, że należy wziąć jako podstawę antykryzysowy program Partii Regionów, i to daje nadzieję na jakiś możliwy konglomerat pragmatycznych sił w parlamencie”.
“Bardzo gościnnie poszlibyśmy na taki konglomerat" - dodała ona.
Na pytanie, czy nie staną się kadrowe ambicje przeszkodą dla jego stworzenia, Hanna Herman odpowiedziała, że "premierem musi być osoba odpowiedzialna, która mniej mówi i więcej robi, a nie populista, który obiecują złote góry, a teraz poniósł porażkę".
Według jej słów, rząd powinien być wybierany "nie na podstawie politycznej celowości, a fachowych kryteriów".
Komentując oświadczenie ludowego deputowanego, lidera UNP Jurija Kostenki o możliwości rozłamu koalicji poprzez wyjście z niej członków UNP Hanna Herman zauważyła, że "na dzisiaj koalicji nie istnieje, bo głosowania pokazują, że ma ona tylko 213 ludowych deputowanych". "Dlatego jeśli Jurij Kostenko wyjdzie z niej, to od tego nikomu nie będzie ani ciepło, ani zimno" - dodała polityk.
Według słów Hanny Herman, "w każdym razie niniejsze władze nie są legitymistyczne, bo koalicji nie ma".