"Chcemy być partnerami władz państwowych, ale one tego jeszcze nie rozumieją. Jedyna możliwość Ukrainy wyjść z kryzysu - to reforma według teorii zdrowego rozsądku. I nie trzeba wymyślać koła. Francja, Niemcy, Polska, USA - tam już wszystko wymyślono. Nasze władze mają szansę wejść do historii: przeprowadzić reformę samorządu miejscowego, a potem sami wszystko zrobimy, nie trzeba nam przeszkadzać. Przecież miasta dziś są fundamentem państwa" - powiedział 20 marca podczas okrągłego stołu we Lwowie mer miasta Andrij Sadowy.
"Dwa dni temu miałem spotkanie z rodzicami lwowskich uczni. 95% z nich nalega na zamknięciu wszystkich automatów do gier we Lwowie. Analogiczny problem mają inne miasta Ukrainy. Ale trudno mi wyjaśnić rodzicom, że to należy do pełnomocnictw władz państwa, zarówno jak i kwestia wpływu na milicję w sprawie bezpieczeństwa, na służbę podatkową w sprawie podatków i poborów, na Ministerstwo Sytuacji Nadzwyczajnych, stancję sanitarną. Wszystkie te struktury znajdują się pod jurysdykcją Kijowa. Bardzo ciekawe jest to, że władze obwodowe i pan gubernator również nie mają na to wpływu. Mamy wyjątkowo pozytywną sytuację - mamy bardzo dobre robocze stosunki między władzami obwodu i miasta, ale wpływu na mianowanie czy zwolnienie takich urzędników nie mamy" - zaznaczył mer.
Andrij Sadowy również opowiedział, że rodzice uczni interesują się remontem dróg i komunikacji koło szkół, gdzie uczą się ich dzieci. "Trudno mi wyjaśnić rodzicom, że lwia część środków, które zbierają się do budżetu miasta, idzie do budżetu państwa. W 2008 roku 28% wszystkich zebranych w mieście podatków pozostało w miejskim budżecie. 72% otrzymał Budżet państwa. Jednak jeśli uwzględnić, że wiele przedsiębiorstw na terytorium Lwowa płaci podatki Kijowowi, to miasto dostaje w sumie blisko 7%. To nonsens!” - zaznaczył mer Lwowa.
On nazwał współczesną strukturę zarządu państwa "dużym labiryntem, w którym ludzie gubią się, w którym często brakuje logiki".
"To, że dziś mamy w nasze polityce jest skutkiem tego labiryntu. Przepis na wyjście z tej sytuacji jest prosty - maksymalna decentralizacja, możliwość pozostawienia części podatków w miastach. Gdyby, na przykład, we Lwowie zostawało 50% podatku na dochód, to nie mielibyśmy żadnych pytań do budżetu państwowa w sprawie finansowania przygotowań do Euro 2012. Poza tym tego podatku zbieralibyśmy więcej, przecież bylibyśmy w tym zainteresowani. 653 lata temu Lwów dostał prawo magdeburskie. Wtedy pełnomocnictwa władz miasta były dużo większe, niż dziś" - powiedział Andrij Sadowy.