Kierownicy organów finansowych miast, uczestniczących w EURO 2012 - Lwowa, Dniepropietrowska, Charkowa, Odessy i Doniecka w dniach 27-28 sierpnia opracowali memorandum. „Jest to jedyna wizja, na podstawie której nasi merowie potrafią bronić swego stanowiska na wszystkich poziomach władzy”, - zawiadomił dzisiaj, 29 sierpnia, dyrektor Departamentu ds. Finansów Lwowskiej Rady Miejskiej Ołeh Iszczuk.
„Dotychczas nie zauważyliśmy precyzyjnego stanowiska w sprawie organizacji EURO 2012 ze strony władz centralnych, każde ministerstwo ma swoją opinie na temat budowy lub rekonstrukcji poszczególnych obiektów, - oświadczył O. Iszczuk. - Oprócz tego, obawiamy się, że pieniądze, które państwo jest gotowe przeznaczyć na organizację mistrzostw, zostaną rozproszone w ministerstwach i, de jure kontrola nad przygotowaniem do EURO 2012 będzie sprawowana przez Kijów, a de facto odpowiedzialność za wszystko będą ponosić merowie miast. Obawiamy sie, że w pewnym momencie otrzymamy następującą odpowiedź: „Lwów nie jest przygotowany” czy „Charków nie jest przygotowany”.
On wytłumaczył, iż „obecnie urzędnicy ministerstw usiłują przymknąc oczy i nie dostrzegać tego, jakie wielkie pieniądze są tak naprawdę niezbędne i jeśli one nie wpłyną na czas, organizować EURO 2012 nie będzie żadnej możliwości. „Oni mówią, że pokryją 10% wydatków, natomiast wszystkie miasta potrzebują łącznie 4 miliardy hrywien rocznie”, - podkerślił on.
Ze względu na te ryzyka, instytucje, finansujące miasta, uczestniczące w mistrzostwach EURO 2012, zaproponowały przeznaczyć na korzyść budżetów miejskich Lwowa, Dniepropietrowska, Charkowa, Odessy i Doniecka 50% podatku dochodowego przedsiębiorstw nie komunalnej formy własności , zarejestrowanych w tych miastach i traktować je jako źródło finansowania programów, dotyczących organizacji o przeprowadzenia EURO 2012.
Ołeh Iszczuk powiedział w rozmowie z dziennikarzem ZAXID.NET, że Lwów liczy otrzymać według tego schematu 400 milionów hrywien rocznie. On dodał: „Zdajemy sobie sprawę z tego, że tych pieniędzy także może nie stać, jednak każdego dnia odpowiednie instytucje będa nimi zarządzać. Nasi merowie powiedzą prezydentowi i premierowi, że brak kosztów wezmą na siebie - będą brać kredyty na własną odpowiedzialność”.