Badanie przez Unię Europejską działań Ukrainy podczas gazowego konfliktu na początku 2009 roku może postawić pod zagrożenie członkostwo kraju w UE, oświadczył zastępca prezesa zarządu rosyjskiego "Gazpromu" Aleksander Miedwiediew.
"Tranzytowy szantażysta, który szantażuje Rosję i Europę naraz, zapewne nie jest najlepszym kandydatem na członkostwo w UE. Podobne badanie zarazem pokazałoby całkowitą pewność "Gazpromu" jako dostawcy gazu" - oświadczył Miedwiediew.
Jak informuje Radio „Wolność", mówiąc o umowie UE i Ukrainy o modernizacji ukraińskiego systemu przesyłu gazu, Miedwiediew wspomniał o wrażeniu, niby kierownictwo UE "chce sprowokować kolejny obrót gazowego kryzysu".
"Jak można mówić o zwuiększeniu dostaw gazu przez tranzytowy kraj bez udziału głównego dostawcy?" - powiedział przedstawiciel rosyjskiego gazowego monopolisty.
Jak oświadczył Miedwiediew, możliwości inwestować w ukraiński system przesyłowy pojawią się nie wcześniej, niż w 2010 roku ze względu na "paraliż władzy" na Ukrainie.
Rząd Ukrainy, Komisja Europejska, Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju, Europejski Bank Inwestycyjny i Bank Światowy w zeszłym tygodniu podpisały wspólną deklarację po wynikach międzynarodowej konferencji na temat modernizacji ukraińskiego systemu przesyłu gazu.
Moskwa wyrażała swoje niezadowolenie tą umową i zrobiła przypuszczenie o przeglądzie kontraktów z Kijowem o dostawach i tranzycie gazu ziemnego, jeśli przy modernizacji systemu ukraińskich rurociągów nie będą uwzględnione rosyjskie interesy.
Po gazowym kryzysie na początku roku urzędnicy Unii Europejskiej już oświadczali, że nie widzą podstaw dla oskarżania Ukrainy.