Skandalem zakończyły się wczoraj, 6 listopada, obchody 89 rocznicy niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej w Operze Lwowskiej. Polscy ambasadorzy, a także zaproszeni na imprezę przedstawiciele władz obwodu lwowskiego zaparkowali swoje samochody bezpośrednio przed wejściem głównym do Opery. Laweta zabrała jeden samochód z ukraińskimi numerami rejestracyjnymi. Za chwilę przyjechało trzy kolejne lawety, aby usunąć z chodnika resztę samochodów, w tym delegacji polskiej.
Jednak to im się nie udało, gdyż nieznana młoda osoba dosłownie po kilku sekundach przebiła opony wszystkich trzech lawet. Podejrzanego sprawcę, który rozmawiał po ukraińsku, zabrano na policję, aby rozjaśnić sytuację. Przy tym pomoc drogowa pozostała z niesprawną techniką i nie potrafiła zabrać polskich samochodów.
Polacy nadal świętowali, ale atmosfera wśród członków delegacji polskiej już nie była świąteczna. Oni przyznają, że wjechać pod Operę w Krakowie czy Warszawie nie pozwoli sobie żaden Polak. Jednocześnie, ich zdaniem, na samochód ambasadora podobne reguły się nie rozpowszechniają. Usprawiedliwiali się, mówiąc, że na placu przed Operą nie ma zaznaczonego zakazu parkowania i powiedzieli, że miejska policja drogowa nie zna prawa międzynarodowego.