W Czechach i Polsce wczoraj spadł pierwszy śnieg. Cienki puszysty kobierzec pokrył w ostatni letni dzień szczyty Rudaw i Karkonoszy na zachodzie i północy Czech.
Rtęciowy słupek termometru opuścił się tam do zera stopni. Na większej części terytorium Czech temperatura powietrza chwieje się 1 września od +4 do +14 stopni.
Ubiegłe lato było niezwykłe dla lokalnego klimatu Czech - podkreślają meteorolodzy. Upał, kiedy temperatura podnosiła się w cieniu do powyżej 35 stopni, zmienił się ulewami, które spowodowały niszczące powodzi, a teraz spadł wczesny śnieg. Informuje o tym TSN.
Kataklizmy nadal dziwią również mieszkańców Polski. W ostatnim dniu lata w polskich Tatrach, na szczycie Kasprowego Wierchu, niespodziewanie wypadł śnieg, a temperatura powietrza spadła do zera.
Miejscowi mieszkańcy odnotowują, że wczesna zima nie jest czymś niezwykłym na poziomie 1987 metrów, gdzie śnieg może leżeć do końca czerwca. Jednak z reguły zmiana sezonu odbywa się tu nie wcześniej, niż pod koniec września.
O tej porze w innych regionach kraju trwają ulewne deszcze, co znów zagraża powodziami. W szeregu obwodów w południowych województwach kraju już ogłoszono alarm powodziowy.
Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej Polski ostrzega o wysokim zagrożeniu rozlewu rzek.
"Tam, gdzie ilość opadów przekroczy 100 litrów w ciągu doby albo 36 godzin, rzeki niewątpliwie wyjdą z brzegów" - odnotował przewodniczący resortu Mieczysław Ostojski. Dodał także, że taki intensywny deszcz zapowiada się w okolicach górnych dopływów Wisły i Odry.
Przypomnimy, w sierpniu w związku z powodzią w Polsce, Czechach i Niemczech zginęło ponad dziesięć osób, jeszcze kilka osób zostało ofiarami burz, setki osób ewakuowano z zalanych terenów.