W Izraelu szerzy się zaniepokojenie "antysemicką retoryką" na Ukrainie. Niedawno mer Użhoroda Serhij Ratuszniak poddał krytyce kandydata na stanowisko prezydenta Arsenija Jaceniuka ze względu na jego narodowość.
Jak powiedział w rozmowie z "Deutsche Welle" rzecznik resortu polityki zagranicznej Izraelu Igal Palmor, w Jerozolimie uważa się, iż użycie w politycznym życiu jakichkolwiek antysemickich i rasistowskich haseł jest nie do przyjęcia. Dlatego Izrael ma nadzieję na zdrowy rozsądek i przyzwoitość ukraińskich polityków, którzy powinni stawiać opór podobnej retoryce - akcentuje Palmor.
Jednocześnie zdaniem Efraima Zurowa z Centrum Wizentala w Jerozolimie, ze zbliżeniem się prezydenckich wyborów rozgrywanie "antysemickiej karty" w ukraińskiej polityce tylko się zaostrzy: "W ciągu ostatnich lat obserwujemy zwiększenie liczby antysemickich incydentów na Ukrainie o różnym charakterze.
Główny problem polega na tym, że ukraińskie władze nigdy nie złączą w stopniu dostatecznym wysiłków, żeby wykorzenić to zjawisko" - mówi Zurow. Zarazem ekspert prognozuje dosyć powściągliwą reakcję oficjalnej Jerozolimy na wiarygodne powtórzenie konfliktów na kształt ostatniego z udziałem użhorodzkiego mera Serhija Ratuszniaka i kandydata na stanowisko prezydenta Arsenija Jaceniuka.
Natomiast, zaznaczył przedstawiciel centrum obrony praw człowieka, w razie powrotu "antysemickiej karty" do ukraińskiego agitacyjnego olimpu w okresie prezydenckiej kampanii, warto oczekiwać surowej krytyki od wspólnoty międzynarodowej, co może negatywnie wpłynąć na image Ukrainy na świecie.