W zamian za ukraiński Narodnyj Dim Przemyśl otrzymał dawny klub garnizonowy

15:15, 21 березня 2011

Mniejszość społeczność w Polsce otrzyma dziś na własność Narodnyj Dim w Przemyślu, o który spory toczyły się od lat.

Pisze o tym Gazeta Wyborcza.

Rano Związek Ukraińców w Polsce podpisał notarialną umowę kupna Ukraińskiego Domu z maksymalną zniżką 99 proc. od skarbu państwa, a wieczorem odbędzie się tam pierwsza impreza kulturalna. W zamian za przekazanie Ukraińskiego Domu miasto otrzymało z zasobów skarbu państwa dawny klub garnizonowy. Tak się zakończy wreszcie spór między mniejszością ukraińską w Polsce a władzami Przemyśla, trwający od początku lat 90.

Jak pisze dziennikarz polskiej gazety Marcin Wojciechowski, Narodnyj Dim w Przemyślu został zbudowany przez społeczność ukraińską w 1904 r. Zarządzało nim Towarzystwo Narodnyj Dim. Do 1946 r. w budynku toczyło się ukraińskie życie kulturalno-oświatowe. Potem jako jedna z represji w ramach akcji "Wisła" dom został odebrany. Starania o odzyskanie obiektu wspólnota ukraińska podjęła jeszcze pod koniec lat 50., ale powiedziano jej, że ponieważ nie ma prawnego spadkobiercy przedwojennego Towarzystwa Narodnyj Dim, to obiekt musi pozostać własnością państwa polskiego. Mieszczący się w centrum miasta budynek użytkowało Ukraińskie Towarzystwo Społeczno-Kulturalne grające w czasach PRL rolę Związku Ukraińców w Polsce, ale był on także wynajmowany przez Przemyśl prywatnym najemcom.

- Zaraz po przemianach 1989 r. ponownie wystąpiliśmy o zwrot naszego Domu, ale stał się on zakładnikiem rozmaitych sporów polsko-ukraińskich - mówi "Gazecie" Piotr Tyma, szef Związku Ukraińców w Polsce. Przeciwko przekazaniu Domu społeczności ukraińskiej protestowali radni Przemyśla, w którym zawsze rządziła prawica. Uzależniali przekazanie Domu najpierw od otwarcia polskiego Cmentarza Orląt we Lwowie, potem od przekazaniu polskiej społeczności Lwowa analogicznego Domu Polskiego. - Jak najbardziej popieramy utworzenie Domu Polskiego we Lwowie, czemu wielokrotnie dawaliśmy wyraz publicznie, ale zarazem jesteśmy przeciwko łączeniu obu tych spraw - mówi Tyma.

Gazeta podaje, że kompromis udało się uzyskać dzięki stanowisku MSWiA zajmującego się mniejszościami oraz MON, które przekazało miastu dawny obiekt wojskowy. - Cieszymy się, że w końcu wraca do nas dawna własność, choć będzie nas to kosztować 1 proc. dawnej wartości, czyli 30 tys. zł plus opłaty notarialne - mówi Tyma.