Rosja grozi Ukrainie
Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew zlecił wicepremierowi Igorowi Sieczinowi aktywizować negocjacje ze stroną ukraińską i Unią Europejską w sprawie ukraińskiej opłaty za rosyjski gaz i zarazem przypomniał Kijowowi o możliwych sankcji po nieprzestrzeganiu umów z Moskwą w gazowym zakresie.
"Trzeba kontynuować kontakty z europejskimi partnerami, z Brukselą, z krajem, który przewodzi w Unii Europejskiej, z ukraińskimi kolegami" - powiedział Miedwiediew podczas spotkania w środę z Sieczinem.
Przy tym Miediwediew zaznaczył, że rosyjska strona podczas tych konsultacji "musi opierać się na jednej prostej rzeczy: ten problem nie jest problemem tylko Rosji i Ukrainy, to problem dostaw gazu do trzecich krajów europejskich".
"Te argumenty (że Moskwa i Kijów muszą wyjaśnić stosunki między sobą) tu nie działąją" - podkreślił prezydent Rosji.
On również zaznaczył, że "to nie jest problem Rosji, to problem Ukrainy".
"Ukraina musi płacić według zawartej umowy, czy się to komuś podoba, czy nie. Jesteśmy absolutnie obojętni wobec tego, jaką pozycję zajmują dziś nasi kolegi. Oni podpisali umowę i są zobowiązani do jego przestrzegania” - oświadczył Miedwiediew.
On uprzedził, że "jeśli umowa nie będzie wykonywana", Rosja będzie musiała "wprowadzić reżim sankcji, który polega na stuprocentowej przedpłacie przyszłych dostaw gazu”.
"To nie są żarty, to normalna prawna praktyka. To normalne stosunki między dwiema firmami" - powiedział.
Zarazem prezydent Rosji poprosił rząd i konkretnie Sieczina "przedsięwziąć kroki, żeby minimalizować te negatywne skutki, aby móc pomóc Ukrainie, która dziś ma bardzo poważne kłopoty finansowe".