Miedwiediew zadowolony ze swojego niedyplomatycznego "ataku" wobec Juszczenki
Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew uważa, że jego niedawny list do prezydenta Wiktora Juszczenki osiągnął postawiony cel. O tym Miedwiediew powiedział we wtorek w Moskwie na spotkaniu z uczestnikami dyskusyjnego klubu "Wałdaj".
"Powiedziałem wszystko, co chciałem powiedzieć. Czy osiągnąłem cel? Uważam, że tak. Rezonans był taki, że wszyscy byli ciekawi. Ten list wywoływał różne reakcje, i to normalne" - powiedział Miedwiediew.
Prezydent podkreślił, że "wprost wyznaczał adresata swojego zwrócenia - to mój kolega, prezydent Ukrainy".
"Nie zwracałem się do ukraińskiego narodu, jak to próbowano interpretować. Moim celem nie było także porozumienie się z elitą - ani z rosyjską, ani z ukraińską" - podkreślił Miedwiediew.
Rosyjski prezydent przyznał się, że otrzymał listy, w których pisano, że "takie rozmowy należy prowadzić w języku dyplomatycznym".
"To normalne. Ale czasami potrzebne jest bezpośrednie, uczciwe zwrócenie się bez dyplomatycznej etykiety. Jestem zadowolony i z tego, co powiedziałem, i z reakcji, którą dostałem" - oświadczył Miedwiediew.
On zaznaczył, że po wysłaniu listu "rozmawiał z ukraińskimi politykami, z których nie wszyscy są zwolennikami partii Juszczenki".
"Powiedziano mi dużo schlebiających słów. Mówili oni, że list zyskał kolosalny rozgłos" - dzielił się zdaniem prezydent Rosji.
Według słów Miedwiediewa, on "chciał zwrócić uwagę na to, dlaczego nasze stosunki z Ukrainą degradowały do niesłychanego poziomu".
"Mogłyby do tego być bardzo skomplikowane kompleksowe powody, a mogły być bardzo proste. To akurat taki przypadek. Przyczyna jest prosta: mój kolega podjął pewne polityczne decyzje właśnie o takim celu" - uważa Miedwiediew.
Prezydent Rosji odnotował, że "nie jemu należy oceniać, czy udało się osiągnąć Wiktorowi Juszczence postawionych celi w gospodarce, chociaż wątpię, ale polityczne cele on osiągnął - udało się mu doprowadzić rosyjsko-ukraińskie stosunki do tak niskiego poziomu".
Miedwiediew szczególnie podkreślił, że swoim listem do Juszczenko nie pragnął "wpływu na jakieś polityczne procesy na Ukrainie".
"Nie uważam za możliwe wpływać na wewnątrzpolityczną sytuację w innym kraju. Poza tym zasoby wpływu są dosyć ograniczone" - podkreślił.