Decyzja Kongresu Rusinów mogła być o wiele radykalniejsza - ks. Dymytrij Sydor
Europejski Kongres Podkarpackich Rusinów mógł podjąć radykalniejszą decyzję, niż tę, która została uchwalona. W szczególności, podczas zjazdu proponowało się już utworzyć rząd i natychmiast rozpocząć pracę. Jednak od takich kroków zakarpackich Rusinów powstrzymał jeden z liderów ruchu, Przewodniczący Sojmu Podkarpackich Rusinów, ksiądz Dymytrij Sydor. O tym w komentarzu ZAXID.NET zaznaczył ks. Sydor: "Jestem tym człowiekiem, który powstrzymał radykalizm”.
Dymytrij Sydor odrzucił sądy o tym, że decyzje Kongresu mają charakter ultymatywny. "Absolutnie nic strasznego w uchwale Kongresu nie ma. To nie jest ultimatum. Kongres nie stawiał ultimatów radzie obwodowej. To pokojowa decyzja. Jest to żądanie uprawomocnić wyniki referendum 1991 roku" - powiedział ks. Sydor.
Propozycja zwrócić się do rady obwodowej z takimi żądaniami nadeszła od deputowanego rady obwodowej Jewhena Żupana (frakcja Nasza Ukraina - ZAXID.NET), powiedział współprezes Kongresu.
"Żądamy nadać regionowi statusu odpowiednio do wyników referendum 1991 roku, przywrócić konstytucyjną nazwę krainy Karpacka Ruś, która niezgodnie z prawem została zmieniona na Zakarpacie. Karpacka Ruś powinna być Federalną Republiką w składzie Ukrainy. Językami urzędowymi będą ukraiński i rusiński, szkoły tak samo będą uczyć w ukraińskim i rusińskim. Pieniądze - hrywnie, armia - ukraińska. 60% dochodów będzie zostawało w krainie" - zaznaczył ks. Dymytrij Sydor.
Jednak uchwały Kongresu nabiorą mocy prawnej pod pewnym warunkiem, akcentował rozmówca ZAXID.NET: "Jeśli Ukraina nadal będzie ignorowała wyniki referendum 1991 roku i rada obwodowa nie zatwierdzi tych wyników. Jeśli na terytorium Zakarpacia zostanie ogłoszony nadzwyczajny stan i jeśli zaczną się represje wobec Rusinów".
Zawiadomił również, że podczas Kongresu wybrano rząd w składzie 50 osób. Kto mianowicie należy do kierownictwa Rusi Karpackiej, na razie się nie mówi. Jednocześnie lider Rusinów zapewnił, że znanych i wpływowych ukraińskich polityków, w szczególności wychodźców z Zakarpacia, tam nie ma.
"Zrozumiałem, kogo sugerujecie, jednak zapewnię was, że ani ręki Moskwy, ani ręki Bałohy czy kogokolwiek innego w decyzji Kongresu nie ma. W ogóle Rusinom nieprzyjemnie słyszeć, gdy takie nacjonalistyczne organizacje jak "Swoboda" upatrują czyjś ślad, czy to Rosji, czy to Węgier, jednak zupełnie nie widzą żywego ludu, który od wieków mieszka na tym terenie" - powiedział ks. Sydor.
"Wierzę, że Ukraina zapragnie mieć Zakarpacie w swoim składzie, i że żadnych represji nie będzie. Przecież to nie lata trzydzieste. Każde groźby mogą katalizować problem. Ukrainę uratuje rozważna polityka. Przecież, jeśli zaczną się prześladowania na Krymie, Zakarpaciu, Odessie, wiadomo, do jakich wyników taka polityka może doprowadzić" - dodał ks. Sydor.