Ekspert: Po Pukaczu do więzienia może trafić Kuczma
Temat aresztu głównego podejrzewanego w sprawie Gongadze - Ołeksija Pukacza - raczej nie zostanie skutecznie wykorzystany w przyszłej prezydenckiej kampanii wyborczej. Taką opinię podczas konferencji prasowej w "Glavred-Media" przedstawił kierownik Centrum Stosowanych Badań Politycznych "Penta" Wołodymyr Fesenko.
Według słów politologa, sprawa Gongadze to "nie tylko wczorajsze, lecz przedwczorajsze". Fesenko jest pewny, że dziś ona jest ciekawa tylko dla polityków. Przeciętni obywatele już "zapomnieli o tym, kto to Pukacz", ich bardziej niepokoją nagłe problemy w gospodarce.
Politolog przypuszcza, że nowa fala wykryć może zagrać swoją rolę przeciw spikerowi Łytwynowi - "albo żeby trzymać go krótko, albo przeciwnie, złożywszy Łytwyna w ofierze, zburzyć koalicję i sprowokować sytuację przyszłych przedterminowych parlamentarnych wyborów".
Zarazem zeznania Pukacza mogą być wykorzystane dla aresztu Leonida Kuczmy. Fesenko uważa, że w ten sposób można będzie raportować o wykonaniu haseł Majdanu o "bandytach we więzieniach". Ale udowodnić winę eks-prezydenta, zdaniem politologa, to rzecz praktycznie niemożliwa, "bo kluczowe elementy tego łańcuszka już nie żyją".
Z kolei kierownik Centrum Badań Społecznych "Sofia" Andrij Jermołajew dodał, że podczas dochodzenia "znów może rozbrzmiewać kilka imion, w tym też tych osób, których już nie ma". Politolog zaznaczył, że Pukacz okazał się drugoplanowym instrumentem w "wielkiej grze". "Jeśli szuka się zleceniodawców zabójstwa Gongadze, to trzeba szukać zleceniodawców operacji specjalnej, która miała na celu zmianę władzy" - powiedział Jermołajew.