Juszczenko przeszkadza dochodzeniu sprawy o swoim otruciu, - zastępca generalnego prokuratora
Zastępca generalnego prokuratora Ukrainy, kierownik głównego zarządu śledczego Prokuratury Generalnej Renat Kuźmin uważa, że w dochodzeniu sprawy o otruciu Prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki śledztwo musi rozpatrywać nie jedną, a kilka wersji. O tym on powiedział w wywiadzie dla gazety "Komsomolskaja Prawda w Ukrainie" 13 kwietnia.
"...Osoby, prowadzące śledztwo w sprawie otrucia Juszczenki, opracowywali jedyną wersję - o otruciu w domku letniskowym w Saciuka. Proszę sobie wyobrazić, tych wersji ma być dużo więcej! Na przykład, w domku letniskowym jednego z kierowników "Fokstrota", gdzie był Prezydent, albo w hotelu, gdzie on jadł śniadanie, albo na spotkaniu z wyborcami. I takich miejsc mogło być sporo. Wśród wersji trzeba było rozpatrywać też to, że otrucia nie było w ogóle, a wrzody na twarzy to rezultat medycznych manipulacji" - powiedział Renat Kuźmin.
Przy tym on jest przekonany, że "śledczy muszą obliczyć orientowany czas otrucia, zapoznać się z rozkładem pracy Prezydenta i w tym odcinku czasu odpracować wszystkie możliwe wersje. I wykluczywszy niepotwierdzone wersje, dojść do jedynie prawidłowego wniosku". "Tak to ma być w ideale. Organizowałem wtedy naradę na ten temat, wypowiedziałem pretensje, zaproponowałem zwiększyć liczbę wersji, przygotować nowe plany dochodzenia" - zaznaczył Renat Kuźmin.
Opowiedział także, że "sprawę o otruciu Prezydenta tak samo, jak sprawę o śmierci Georgija Gongadze", otrzymał "w spadku" od swojego poprzednika.
Renat Kuźmin również zaznaczył, że wkrótce dochodzenie tych spraw zostało przekazane innemu zastępcy prokuratora generalnego. "Dziś powstała dziwna sytuacja: śledczy, którzy wchodzą do składu Głównego Zarządu Śledczego, dowodzonego przeze mnie, są podporządkowani nie mnie, a innemu zastępcy. Dlatego trudno mi mówić o tych sprawach - oto już dwa lata nie mam do nich żadnego stosunku” - powiedział zastępca generalnego prokuratora.
Taki tok wydarzeń Renat Kuźmin związuje z ingerencją w dochodzenie samego Prezydenta. "...Wiem o jednym fakcie: sprawę o otruciu Prezydenta zabrali mi na prośbę samego Prezydenta" - zaznaczył.