Podczas rewolucji w Kirgizji 68 osób zabito, 500 zostało rannych
W Biszkeku strzelano przez całą noc, wybuchły dziesiątki pożarów. Transport nie kursuje, bandyci rabują sklepy. Praca rządu i parlamentu sparaliżowana. Ofiarami chaosu w Kirgizji zostało 68 osób, jeszcze 500 ucierpiało i zostało hospitalizowanych.
O tym poinformowały w czwartek lokalne media z powoływaniem się na Ministerstwo Zdrowia republiki. Według danych resortu, znane są imiona 33 poległych, nie ustalono tożsamości 35 osób - pisze TSN.
Według nieoficjalnych danych, zginęło co najmniej sto osób. O tym poinformował jeden z kanałów telewizyjnych, powołując się na lidera partii Ata-Meken Omurbeka Tekebajewa. Polityk również oświadczył, że opozycja bierze na siebie odpowiedzialność za sytuację w kraju i wezwał o wstrzymanie bandytyzmu w Biszkeku.
Wszyscy ranni zostali dotransportowani do szpitali miasta. Republikańskie centrum przelewania krwi w Biszkeku prosi obywateli o dobrowolne krwiodawstwo.
Przed Białym Domem w Biszkeku w czwartek rano zebrało się kilkaset młodych osób, ludzie wchodzą i wychodzą z budynku, praca rządu została sparaliżowana. Na murze, otaczającym budynek, wisi portret prezydenta kraju Kurmanbeka Bakijewa, zalany krwią. Nad Białym Domem nie ma flagi narodowej.
Według zeznań świadków, wewnątrz znajduje się mało ludzi, wszystko już rozgrabiono. Złodzieje nie reagują w żaden sposób na apele policji o wstrzymanie rabunków. W Budynku wybito okna i bramę.
Na placu przed Białym Domem stoi kilka spalonych samochodów, wokół budynku porozrzucano papiery, sprzęty biurowe, fotele, dywany, opakowania spod drogich koniaków. Snajperów na dachu nie ma, na placu stoi transporter opancerzony.
Na siódmym piętrze, gdzie właśnie znajdował się aparat prezydenta, widać ślady pożaru.
Przypomnimy, wcześniej w środę ogłoszono skład nowego rządu, na którego czele stanęła eks-minister spraw zagraniczny Roza Otunbajewa. Polityk oświadczyła, że rząd będzie pracować przez sześć następnych miesięcy - do momentu przygotowania projektu nowej konstytucji. Prezydent Kurmanbek Bakijew znajduje się na południu kraju, w mieście Osz.
Oprócz tego, w nocy w całości spłonął gmach Prokuratury Generalnej.
Zamknięto lotnisko w Manasie. Transport miejski w stolicy prawie nie kursuje, funkcjonują tylko taksówki.
W ciągu zeszłej doby w Biszkeku działu służby przeciwpożarowej Żanybek Imanow.
W mieście Osz, gdzie w chwili obecnej przebywa prezydent Kurmanbek Bakijew, rozpoczął się mityng. Demonstranci żądają dymisji prezydenta.
Tymczasem, sformowany przez opozycję "rząd zaufania ludowego" na czele z Rozą Otunbajewą nie może wziąć sytuację pod swoją kontrolę. Nie wystąpił z oficjalnym oświadczeniem z powodu wydarzeń również prezydent republiki Kurmanbek Bakijew.
Bandyci wciąż wynoszą rzeczy z rozgrabionych w nocy stołecznych sklepów i dużych centrów handlowych. Wszystkie sklepy, przedsiębiorstwa i biura, znajdujące się w centrum stolicy, nie pracują. Dostęp do merostwa Biszkeka jest otwarty. Obecnie znajduje się tam dużo osób, jednak nie jest jasne, kogo przedstawiają.
Najprawdopodobniej, nie odbędą się obrady kirgiskiego parlamentu, które według regulaminu może odbyć się w czwartek i piątek - poinformowało w czwartek rano źródło w parlamencie.
Według informatora, budynek parlamentu jest w całości kontrolowany przez opozycję. Wczoraj wieczorem deputowani z prorządowej frakcji "Ak Żoł" usiłowali wejść do budowli, jednak nie puścili ich zwolennicy opozycji.
Niektórzy deputowani planują w czwartek przyjść do parlamentu, ale nie po to, żeby pracować, a żeby zabrać osobiste rzeczy. Parlament Kirgizji liczy 90 posłów, 71 z nich przedstawia frakcję "Ak Żoł".
Przypomnimy, w Kirgizji we wtorek wybuchły masowe protesty. Opozycja zawiadomiła, że rząd podaje się do dymisji, a prezydent Bakijew opuścił Biszkek. Później media poinformowały, że prezydent Bakijew przebywa w swojej południowej rezydencji w mieście Osz.