Politolog: Incydent z Łucenką może spowodować rozłam koalicji
Zdaniem politologów, hipotetyczna dymisja Jurija Łucenki może mieć istotne polityczne skutki i nawet spowodować rozłam koalicji. Wtedy wydarzenie we Frankfurcie stanie się tylko pretekstem dla czysto politycznych decyzji - informuje Radio „Swoboda".
"Jurij Łucenko zrobił wielki prezent dla Partii Regionów, - mówi politolog Wadym Karasiow. - Nie mam wątpliwości, że po tym incydencie Partia Regionów będzie inicjować jego dymisję. I tę dymisję może poprzeć i część NULS, i nawet niektóre grupy w BJuT. A to z kolei może spowodować odejście "Ludowej samoobrony" od koalicji. Dlatego głosowanie za dymisją Łucenki, jeśli ono będzie efektywne, może poderwać koalicję i doprowadzić albo do nowej koalicyjnej kombinacji, albo do przedterminowych wyborów”.
Przypomnimy, w zeszły weekend w Niemczech na lotnisku we Frankfurcie policja zatrzymała ukraińskiego ministra spraw wewnętrznych Jurija Łucenkę. O tym, jak pisze portal prasowy IMK, informuje niemieckie czasopismo Bild.
Według niemieckich organów porządku prawnego, rejs z Frankfurta do Seulu był zatrzymany ze względu na obecność na pokładzie pasażerów w stanie nietrzeźwym.
Kapitan statku zrezygnował z lotu z takim "kontyngentem", w odpowiedzi na co pasażer, jak pisze niemiecka prasa, "obraził się, zaczął krzyczeć i rzucać się telefonem komórkowym".
Kapitan statku wezwał policję, wskazawszy, że awanturnik stwierdza, że jest ministrem spraw wewnętrznych Ukrainy.
Policja zatrzymała podchmielonych pasażerów. Przy tym 19-letni syn ministra Ołeksandr stawiał policji opór, za co skuto go kajdankami.
Informacja o incydencie pojawiła się w Ukrainie jeszcze 4 maja, jednak, nie mając potwierdzeń, media nie decydowały się na publikowanie fatalnego dla ministra materiału, pisze IMK.
"Zmowa milczenia" objaśnia się, według niemieckich dziennikarzy, porozumieniem z niemieckimi funkcjonariuszami, którzy obiecały nie rozpowszechniać informacji o zachowaniu ukraińskiego ministra.