Profesor filozofii: Parlamentarna republika na Ukrainie to nonsens
"W mediach, na okrągłych stołach i w różnych show coraz częściej słyszymy, że trzeba na Ukrainie wprowadzić parlamentaryzm, bo to odpowiada demokratycznym normom Europy. Nie słyszę dostatecznie argumentowanych opinii, które mogłyby to zaprzeczyć. Chcę zwrócić uwagę, że to porównanie nie wytrzymuje żadnej krytyki. Historia europejska a historia Ukrainy są zupełnie różne" - oświadczył 2 czerwca podczas okrągłego stołu na temat zmian w Konstytucji Ukrainy profesor wydziału filozohii Lwowskiego Uniwersytetu Narodowego imienia Iwana Franki Anatolij Karaś.
Anatolij Karaś wyjaśnił: "Historia Ukrainy to, po pierwsze, historia kolonialnego narodu, a po drugie, wiek XX to historia ludobójstwa. W rezultacie ludobójstwa temu narodowi zabrano prywatną własność. Społeczeństwo, które dziś składa się z ludzi, którzy w stopniu 90% nie posiadają prywatnej własności, nie jest ani Belgią, ani Niemcami, ani jakimkolwiek innym zachodnim społeczeństwem, gdzie demokracja rozwija się na podstawie prywatnej własności".
Według jego słów, "konstytucje w USA, Francji powstały na zasadach wolności człowieka i na zasadzie ekonomicznej - wolności prywatnej własności. Legitymacja wolności zaczyna się od legitymacji prywatnej własności w tym zakresie. Te społeczeństwa przeszły tę historię za 200, 300 lat".
Tymczasem, dzisiejszy stan demokracji, społeczno-ekonomiczna sytuacja na Ukrainie, poziom wykształcenia nie pozwala mówić o skuteczności republiki parlamentarnej. "Człowiek, który nie posiada prywatnej własności, może zagłosować tak, jak nasi kijowianie głosują za pięć kilogramów gryki. Jeśli będą dawać worek gryki, to w ogóle można na kogokolwiek przegłosować. Ale na tej samej zasadzie odbywa się głosowanie i w Radzie Najwyższej, tylko tam chodzi nie o worek gryki, a worek dolarów - skomentował profesor Anatolij Karaś. - Dlatego mieć parlamentarną republikę pod warunkiem takiego społeczeństwa kolonialnego to zupełny nonsens. To nie odpowiada ani sytuacji, ani intelektualnemu poziomowi tych, którzy proponują takie rzeczy".