Ukraińscy piloci, którzy zginęli w Afganistanie, pracowali dla innego państwa
W ostrzelanym w Afganistanie śmigłowcu MI-26 zginęli wojskowi, którzy mieli doświadczenie jako ukraińscy żołnierze sił pokojowy. Ale ich ostatnia misja w "punkcie zapalnym" była nie od Ukrainy - informuje radio Deutsche Welle.
Zginęli dwaj oficerowie i dwaj chorążowie - duża rodzinna tragedia, gdzie sierotami zostały małoletnie dzieci. Zwolnieni do oddziału rezerwowego wojskowi jeszcze 2-3 lata temu uczestniczyli w pokojowych misjach Ukrainy. Jak informował ZAXID.NET, czterech z sześciu poległych Ukraińców pochodziło z obwodu lwowskiego.
Rzecznik 13. korpusu armii, któremu podporządkowuje się pułk pilotów helikopterowych, Wiktor Szubeć zawiadomił, że żadna z rodzin na razie nie zwracała się o pomoc w organizacji pogrzebu, ciał jeszcze nie dotransportowano na ojczyznę.
Ekspert wojskowy Mykoła Huculak zauważył: to, że ukraińscy piloci helikopterowi pracują dla innych państw jest skutkiem nieprawidłowej wojskowej polityki Ukrainy. W szczególności, są to nieprzemyślane redukcje fachowców i niska opłata pracy.
"Nasi piloci mają bardzo dobry warsztat, są zdyscyplinowani, i zademonstrowali to we wszystkich misjach idealnie. Cieszą się popytem. Rynek pilotów helikopterowych niewątpliwie istnieje, służby wszystkich krajów śledzą go, są listy” - opowiedział ekspert.
Nie zawsze piloci sami nawiązują kontakty dla służby w misjach innego państwa - mówi Huculak, część z nich jest werbowana jako najemnicy.
Mimo to, że ukraińskie służby specjalne starają się stawiać temu opór, wojskowi wszystko jedno będą szukać sposobów "sprzedać" swoje doświadczenie. Bo, niestety, Ukraina teraz nie potrzebuje ich nawyków i pozostaje krajem, który tylko przygotowuje kadry - dodał ekspert.