We Lwowie odsłonięto kompleks pomnikowy, poświęcony zabitym w miejskich więzieniach NKWD
Na Janowskim cmentarzu we Lwowie 10 października odsłonięto kompleks pomnikowy, poświęcony pamięci zabitych w czerwcu 1941 roku we lwowskich więzieniach NKWD. Jak twierdzą historycy, na miejscu pomnika pochowano blisko 1,5 tysiąca ofiar terroru NKWD.
O tym ZAXID.NET poinformowano w Lwowskiej Radzie Miejskiej.
Podczas uroczystego odsłonięcia odprawiono nabożeństwo zaduszne, poświęcono memoriał, młodzież z organizacji "Spuścizna" i Związku Ukraińskiej Młodzieży złożyła kwiaty pod pomnikiem.
"69 lat minęło od tego wydarzenia, o którym wzmianka ścina krew w żyłach. Nie da się tego zapomnieć. To było straszne. Jednak dzięki Lidze Ukraińskich Kobiet i radzie miejskiej zrobiliśmy ten kompleks. Dziś my mamy strzec naszego kraju i w swoich modlitwach pamiętać o tych wydarzeniach" - mówi świadek tych wydarzeń Olga Hładun.
Jak opowiedziała przewodnicząca Wszechukraińskiej Ligi Ukraińskich Kobiet Nadija Kochałewycz, memoriał składa się z 3 części: portal wejściowy z napisem "Twoje życie – moja śmierć", centralna część, przedstawiająca krzyże cierpiętnictwa, i dzwon pamięci.
Mer Lwowa Andrij Sadowy powiedział o ważności pomnika: "Kompleks ten jest ważny dla wielu.
Po pierwsze, jest on ważny dla naszej lwowskiej wspólnoty. Nareszcie uczciliśmy swoich dziadków i babci, którzy padli niewinnymi ofiarami moskiewskiej, komunistycznej hordy, która przyszła na nasze ziemie w 1939. roku. Tożsamość większości pochowanych tutaj ludzi nie została ustalona. Do nich nie przyjdą krewni. Dlatego mam prośbę do wszystkich lwowian, by znaleźli czas, przychodzili czasami tutaj, brali ze sobą dzieci, wnuków i modlili się o ich dusze.
Po drugie, ten kompleks jest ważny dla wszystkich Ukraińców, naszych współobywateli z tej strony Zbrucza. Ponieważ właśnie tutaj oni mogą przekonać się, czym kończy się utrata własnego państwa. Najwięcej cierpienia Ukraińcy ponieśli z jednego prostego powodu –ponieważ pozwolili cudzoziemcom panować na naszej świętej ziemi. Mamy o tym pamiętać. Aby nikt ze swoimi fałszywymi podręcznikami nie mógł zetrzeć w naszym narodzie pamięci o tych strasznych przestępstwach.
W 20. wieku nasze miasto przeżyło poważne wypróbowania. Ale Bóg daje wypróbowania, byle zrobić nas mocniejszymi. Ile powinniśmy jeszcze cierpieć, aby zrozumieć, że jeśli będziemy razem, wtedy nikogo możemy się nie bać. Tylko jedyna wspólnota, silna duchem, mocna ciałem potrafi przenosić trudne wypróbowania i śmiało patrzyć w przyszłość" - zaznaczył mer Lwowa Andrij Sadowy.