W zamian za poparcie Rosji Tymoszenko zgodziła się na trzy warunki Putina?
Rosyjski politolog Stanisław Biełkowski uważa, że rosyjskie kierownictwo rzeczywiście postawiło "stawkę" na ukraińską premier Julię Tymoszenko: "Kreml rzeczywiście postawił stawkę na Tymoszenko w krótkoterminowej perspektywie, półtorej- lub dworocznej. Stawka stawia się na nią jako na najbardziej prawdopodobnego zwycięzcę w najbliższych parlamentarnych i prezydenckich wyborach, a nadziei wobec Janukowycza Kreml już nie ma". O tym zawiadamia Ukraińska Prawda z powoływaniem się na gazetę Siegodnia.
"Ostatnie negocjacje zademonstrowały pragnienia Moskwy wobec poparcia Tymoszenko i pragnienie zniszczyć Wiktora Juszczenkę. Ceny za gaz nie dostała ona tylko dlatego, że nie jest jeszcze ustalona cena za gaz środkowoazjatycki, lecz będzie ona wiadoma jeszcze przed wyborami parlamentarnymi" - mówi Biełkowski.
Przy czym, według jego słów, cena za gaz dla Ukrainy "będzie niewysoką, być może, wyniesie nawet $250, jak chce sama Tymoszenko - i to będzie argumentem premierki na wyborach".
"W zamian Tymoszenko zgodziła się na trzy warunki Kremla: odłożyć na nieokreślony termin wstęp na NATO, przekazać "Gazpromowi" system gazowo-transportowy i nie podejmować na razie tematu wyprowadzenia Czarnomorskiej Floty Rosji z Sewastopola" - stwierdza politolog.