3 października Juszczenko rozwiąże Radę Najwyższą?
W ostatnich dniach przed datą, kiedy mija przewidziany w Konstytucji termin dla stworzenia większości w Radzie Najwyższej, BJuT coraz aktywniej stara się przekonać społeczeństwo w celowości zawarcia tak zwanej "technicznej koalicji", do której razem z frakcją "biało-serdecznych" wejdą "regionałowcy" i komuniści. Na nowy element sytuacji politycznej zwrócił uwagę przewodniczący Sekretariatu Prezydenta Ukrainy Wiktor Bałoha - poinformowano ZAXID.NET w biurze prasowym Głowy państwa.
Zaznaczył on, że w zeszłym tygodniu premier-minister Julia Tymoszenko publicznie ogłosiła tezę o gotowości BJuT do "wymuszonego związku" w składzie wymienionych politycznych sił.
- Jak zawsze, powiedziała ona jeszcze jedną nieprawdę. Przecież rzeczywiście alians BJuT, Partii Regionów i komunistów de facto ukazał się jeszcze 2 września, kiedy to zostały uchwalone antykonstytucyjne ustawy. Od tej pory ta koalicja głosuje bardzo stabilnie, w szczególności też za projektami ustaw, które podważają podstawy narodowej państwowości. Wystarczy przytoczyć jako przykład produkt wspólnego ustawodawstwa - uchwaloną w pierwszym czytaniu ustawę o służbie państwowej, która faktycznie zaprowadza na Ukrainie państwowy status języka rosyjskiego. BJuT pomógł Partii Regionów istotnie postępować w wykonaniu ich programowego hasła, co w sposób przekonujący świadczy o ich bliskiej współpracy.
Zdaniem Wiktora Bałohy, BJuT chce stworzyć "wymuszoną" czy "techniczną" koalicję z PR i komunistami w jedynym celu - by uniknąć przedterminowych wyborów do Rady Najwyższej, utrzymać Julię Tymoszenko na stanowisku premiera i zachować w rządzie ministrów, powołanych przez BJuT. Właśnie to pragmatyczne rozliczenie wyjaśnia przeróżne odezwy Tymoszenko i jej kolegów o ważności "stabilności" i "zgody". To właśnie poparcia związku BJuT z "regionowcami" i komunistami Tymoszenko będzie szukała u swoich opiekunów z Moskwy, gdzie ona zamierza wyruszyć na początku października.
Jednak, jak akcentował przewodniczący Sekretariatu Prezydenta, taki oszukańczy manewr BJuT nie może obejść Konstytucję, która przewiduje utworzenie w Radzie Najwyższej nie sytuacyjnych aliansów, a mocnej większości o wyraźnych ideologicznych ustawieniach i wspólnych zobowiązaniach. "Parlamentarna koalicja musi być potwierdzona przez odpowiednią umowę, z dokładnie określonym planem działań i mechanizmem jego wcielenia. Żadne papierki składające się z dwóch-trzech ogólnych punktów nie mogą uważać się za dokument, który potwierdzi istnienie większości w parlamencie. Jasne, BJuT kategorycznie nie zadowala konieczność podpisania koalicyjnej ugody z PR i komunistami, dlatego społeczeństwu rzuca się erzac w kształcie gawęd o "wymuszonym związku".
Wiktor Bałoha podkreślił, że brak zawartej drogą prawniczą koalicji w określonym przez Konstytucję terminie jest podstawą dla podpisania Dekretu Prezydenta o rozwiązaniu Rady Najwyższej i ogłoszeniu nowych wyborów.