Dzyndra: rzeźbiarz, który podarował Lwowu wszystko
Udało mu się uniknąć epatage'u. Z szaloną szybkością i miłością do życia dawał wyjście dla swojej wyobraźni, często powtarzając, że "twórczość ma być procesem dynamicznym, w którym każdy moment pracy przynosi nowe sukcesy, a pauza - utraty".
W podlwowskich Brzuchowicach znajduje się unikatowe na Ukrainie Muzeum Rzeźby Współczesnej Mychajła Dzyndry. Na powierzchni 1400 m. kw. mieszka 808 rzeźb, które przyjechały z Ameryki, stanu Floryda, a teraz napełniają przestrzeń niepowtarzalną potężną energetyką. Kto był w tym miejscu, wie, o co chodzi.
Mychajło Dzyndra urodził się w 1921 roku we wsi Demnia w powiecie mikołajowskim w pobliżu Lwowa, jednym ze znanych w Galicji ośrodków kamieniarstwa, gdzie mieszkały całe dynastie rzeźbiarzy. Starzy jego brat - Jewhen Dzyndra - znany klasyk lwowskiej szkoły rzeźbiarskiej, autor dwóch lwów, otaczających wejście do ratuszu. Kariera Mychajła Dzyndry rozpoczęła się tradycyjnie: najpierw wraz ze starszym bratem rzeźbił ołtarze dla miejscowych cerkwi. W latach 1941-1944 studiował w Szkole Artystyczno-Przemysłowej we Lwowie, Już wtedy starał się śledzić najnowsze osiągnięcie formalistyczne sztuki światowej, zdawał sobie sprawę z ograniczoności biernego sposobu odtworzenia natury, który dominował wśród metod nauczania szkoły. Jego marzeniem było stworzenie ze swoim nauczycielem I. Sewerą „Akademii współczesnej rzeźby".
Ale po Drugiej wojnie światowej M. Dzyndra wyjechał na Zachód, ponieważ rozumiał, że władze ZSRR jego zniszczą. Najpierw wyjechał on do Bratysławy (Słowacja), gdzie pracował wykładowcą w pracowni rzeźby dekoracyjnej. Następny przystanek - Niemcy: malarz musiał przejechać na tereny, gdzie nie było wojsk radzieckich. Nie zważając na brak jakiejkolwiek protekcji, jego twórcza kariera składała się bardzo dobrze. Mychajło nawet został przyjęty do Profesjonalnego Zrzeszenia Malarzy Niemiec. Wtedy zaczęła się też i praktyka wystawowa. W ciągu siedmiu lat przebywania w tym kraju stworzył on 70 rzeźb tematycznych. Środowisko artystów ukraińskich - Hryhir Kruk, Jurij Sołowij - jakiś czas sprzyjało jego ewolucji.
Jednak do lat 50. XX w. Mychajło utracił interes do powtórzenia natury. Uważał on, że „do pojęcia twórczości nie mogą wchodzić takie kategorii, jak naśladowanie czy powtórzenie, a prawdziwy artysta jest budowniczym jeszcze nikomu nie znanego". Malarz postanowił całkowicie poświęcić się abstrakcji. On zniszczył wszystkie swoje rzeźby realistyczne i pojechał do Ameryki, zaczynać wszystko od nowa, otwierać nową stronę życia.
Udało mu się uniknąć epatage'u. Z szaloną szybkością i miłością do życia dawał wyjście dla swojej wyobraźni, często powtarzając, że „twórczość ma być procesem dynamicznym, w którym każdy moment pracy przynosi nowe sukcesy, a pauza - utraty".
Ciekawe, że M. Dzyndra prawie nigdy nie zarabiał na życie przy pomocy rzeźb. Uważał, że praca dla rynku artystycznego może doprowadzić malarza do koniunktury. Dlatego on przez trzy miesiące w roku pracował budowniczym: kupował zaniedbane mieszkania, opracowywał projekt rekonstrukcji i sam go realizował. Zarobionych pieniędzy starczało mu, żeby w pozostałe dziewięć miesięcy oddawać się „czystej sztuce".
Prace Mychajła wystawiano w różnych miastach USA. On nie tylko wchodził do czołowej „dziesiątki nowojorskiej grupy malarzy ukraińskich", ale otrzymał uznanie krytyki amerykańskiej. We Florydzie na rzeźbiarza czekało cztery hektary ziemi dla założenia muzeum, a coroczne finansowe wsparcie ze strony władz miejscowych wynosiło 10 tys. dolarów.
Ale był rok 1991. Ukraina wreszcie stała niepodległym państwem. Mychajło pozostawia wszystko i wraca na ziemie ojczystą, żeby w wieku 71 lat rozpocząć nowe życie.
Rzeźbiarz naiwnie oczekiwał, że na niego będą czekali z otwartymi ramionami, że jego altruistyczne pragnienie stworzyć muzeum sztuki współczesnej bezie należycie ocenione. Ale nowe władze ukraińskie wcale nie byłe podobne na amerykańskie. Ówczesnej elicie politycznej nie było sprawy do „dziwacznego Amerykanina".
Mychajło nie widział innego wyjścia, jak tylko samemu założyć we Lwowie muzeum rzeźby i podarować go państwu. Po długich marnych poszukiwaniach wolnego placu on spróbował szczęścia na przedmieściach. W 1992 roku Brzuchowicka Rada Wiejska zagłosowała na to, żeby bezpłatnie przekazać M. Dzyndrze cztery hektary ziemi dla Muzeum Sztuki Współczesnej. Ale w ten czas, kiedy malarz wyjechał do Ameryki po pierwszą partię rzeźb, jego bratanek Ołeś Dzyndra (znany dzisiaj jako założyciel galerii „Muzeum Idei") zarejestrował teren na siebie. W wyniku tego w 1995 roku Mychajło rozpoczął budowę muzeum obok budynku, jaki wznosiła jego córka. Było jeszcze sporo problemów biurokratycznych, które śmiało zwalczała żona rzeźbiarza Sofija. Między innymi, chodziło o przewiezienie rzeźb. Ale to już inna historia.
Całkowity absurd. Szczególnie, kiedy się uświadomi, że człowiek zrezygnował z muzeum w Ameryce, sprzedaje tam swoje mieszkanie, przewozi wszystkie swoje dzieła na ziemią ojczystą, sam buduje muzeum i daruje jego państwu, a państwo... wymaga cło o wysokości 10 % z każdego dzieła! Suma wynosi miliony dolarów. Mychajło często żartował, że jego dzieła kosztują więcej, aniżeli całkowity budżet ukraiński.
Dzisiaj Muzeum Rzeźby Współczesnej jest filią Lwowskiej Galerii Sztuki. Ale w rzeczywiście nim się opiekuje Sofija Dzyndra. Każde dzieło ma swój urok. Przy ich obejrzeniu odwiedzający nie może być pasywny, musi on podłączyć swoją fantazję, domyślać i wymyślać. To twórczość, jaka pobudza do twórczości.
W muzeum niema obrazów, których jest też ponad 800. W ostatnie lata życia Mychajło nie mógł lepić, dlatego dużo rysował. Jego dzieła malarskie - to rzeźby przeniesione w płaszczyznę dwuwymiarową.
Można tylko zachwycać się tym, jakim silnym był ten człowiek. Szczególnie, jeżeli wspomnieć o sytuacji rodzinnej malarza: w ciągu dziesięcioleci on opiekował się sparaliżowaną żona i praktycznie samodzielnie wychował trzech dzieci. Przy tym stworzył ponad tysięcy utworów sztuki, które podzielił na plastykę asocjatywną, abstrakcyjną i architektoniczną oraz na contemporary art.
Jeszcze jednym ciekawym dorobkiem są frazy, który pozostały żyć i po śmierci rzeźbiarza (08.09.2006). Umiał on prosto, bez zbędnej patetyki podejmować wysokie tematy sztuki i wieczności. Jako prawdziwy artysta, który nikomu nic nie udowadniał, a tylko przypominał o innym życiu.
Zdjęcie ze strony dzyndra_museum.livejournal.com
Tłumaczenie z ukraińskiego Ołeha i Iryny Duchów