Lepiej by "historyk" Łytwyn milczał o Mazepie
- Skoro jestem historykiem z wykształcenia, mam tu obiektywną pozycję. Co do Mazepy, jestem przekonany, że tu muszą mówić nie politycy, a historycy. Jednak mnie się wydaje, jeśli rozpatrywać wydarzenia 1709 roku, jest tu bardzo dużo zmyślonego. Nawet proponujemy uczcić, powiedzmy, ukraińsko-szwedzką umowę, która w Szwecji jest odbierana bardziej spokojnie, niż na Ukrainie - zaznaczył przewodniczący Rady Najwyższej Ukrainy Wołodymyr Łytwyn w wywiadzie dla kanału telewizyjnego "Rosja", w odpowiedzi na pytanie, po co Ukraina podejmuje temat Wielkiego Głodu, rozdziela jedyny kościół i robi z Mazepy bohatera.
- Jeśli chodzi o inne kwestie, na przykład, temat Wielkiego Głodu, to jestem kategorycznie przeciw temu, by przenosić ten temat na płaszczyznę etnocydu. To, co robi się na Ukrainie, przeznaczone jest na eksport w tym temacie. Myślę, że politycy mieliby posłuchać uczonych. Tak, jak na ten temat stawia się nacisk, zmienia się on na Ukrainie w farsę - wyjaśnił swoją pozycję Wołodymyr Łytwyn.