O Lwowie i Habsburgach
"Kochajcie Habsburgów". Każdy na swój sposób. Za wzór liberalnego modelu imperium. Za możliwość "wyrosnąć" i stać się pełnowartościowym narodem. Za przepiękne lwowskie kamienice. Za stolice we Wiedniu. Za wolność, ustawę i prawo?
Jakoś niedawno przeczytałem na łamach ZAXID.NET szereg artykułów o Lwowie Habsburgów. Były to krótkie eseje, szkice z życia osobistego, a nawet bardzo poważne akademickie teksty. Interesującym jest to, że te artykuły są napisane w „suchym" akademickim stylu „znajomości wszystkiego" i były całkowicie podobne do artykułów, które miałem okazję czytać o innych miastach i krajach. Zakute w postmodernistyczną terminologię, one są podobne do bliźniąt syjamskich i czegoś im brak... jakiejś oryginalności, a tak naprawdę, lwowskiego doświadczenia, lwowskiej unikalności - po prostu brakuje Lwowa. W gonitwie za mędrkowaniem autorzy poniekąd gubili nić treści - popisywali się swoją uczonością, znajomością współczesnej terminologii, zapominając o to, co chcieli powiedzieć czytelnikowi.
Biorąc się za analizę zjawiska mitu Habsburgów, młodzi (i nie tylko) badacze zaczynają od twórczości współczesnych pisarzy, zapominając o tym, że to recepcja tylko jednego człowieka, która, być może, bardzo dobrze potrafiła opisać nostalgię za „dawnymi dobrymi czasami", ale znów jest to wizja przeszłości jednej konkretnej osoby. Całkiem inna sprawa - Józef Roth, który tęsknił za dawną monarchią: pod jej osłoną on urodził się i wychował, a z jej „śmiercią" trafił w wir rewolucyjnego, surowego życia. Z tęsknoty za utraconą ojczyzną spił się i zmarł w Paryżu, w hotelu-schronisku dla żebraków. Inna sprawa - to ludzie, którzy przeżyli tragedię II wojny światowej, straciwszy najbliższą rodzinę, dom ojczysty i samą ojczyznę. Oni „przypominali sobie" dawną Galicję i austriacki Lwów „jako raj na ziemi", „raj z małymi błędami"... Zarówno jedno, jak i drugie, jest niewyczerpanym źródłem habsburskiej nostalgii.
Jestem świadom tego, że pisarz nie musi doskonale znać historii, nie powinien zagłębiać się w szczegóły i niuanse epoki, ale także nie ma prawa „dezinformować" czytelnika. Kiedy przeczytałem teksty o austriackim Lwowie, zastanowiłem się nad tym, co tak szczególnego było w tym habsburskim „życiu", co zmusza nas dotychczas wracać do niego? Odpowiedzi może być nieskończona liczba, ale tutaj proponuję swoją wersję „niemitycznych" zasług Habsburgów. Od razu zaznaczę, że uważam za główny pozytywny element osiągnięcia Habsburgów - przyniesienie na te ziemie prymat ustawy. Właśnie, chodzi o ustawodawcze regulowanie wszystkich stron ludzkiego życia. Przyłączenie Galicji do Austrii oznaczało pojawienie się w tym kraju ustawy i porządku, dokładniej - początek społecznej modernizacji drogą prymatu ustawy.
Spróbuję zademonstrować moją tezę na przykładach. Każdy z narodów, które zamieszkiwały Galicję, na swój sposób zawdzięczał Habsburgom.
Polacy nie od razu ocenili przewagi nowego ustroju, jeszcze jakiś czas oczy im zachodziły łzami od straty niepodległości państwa. Do tego, Habsburgowie nie spieszyli się angażować Ukraińców do rządzenia krajem. Przywieźli w Galicję swoich doświadczonych urzędników z Czech i Moraw i zaczęli realizować swój „projekt". Ale im nie do końca udało się uporać z polską Galicją. Nawet dziś w Austrii, już od dawna Republice Austriackiej, można natrafić na nostalgiczne opisy austriackiej Bukowiny i dość chłodny odbiór „polskiej" Galicji. Różnica polega na tym, że Austriacy uważają Bukowinę, a szczególnie Czerniowce, za swój najbardziej udany projekt. I w tym jest pewna logika. Te ziemie Maria Teresa otrzymała od Imperium Osmańskiego w postaci „dzikiego pola", bez aluzji na miasta, na jakieś, już zwykłe w tamtym czasie w Europie, komunikacje. Kiedy Austria pozostawiła w 1918 roku Bukowinę, była to kraina z przepięknym miastem, uniwersytetem i koleją. Skuteczny „austriacki projekt".
Jakby Wolfowie nie pragnęli zaprowadzić w Galicji swój porządek, oni stali się Wolfowiczami. Galicyjski tryb życia przemielał nawet austriackich urzędników i czynił z nich Galicjan. Jednak galicyjscy Polacy nie długo tęsknili i dość szybko aktywnie włączyli się w życie państwa i kraju i nawet potrafili zbudować swoją quasi-narodową autonomiczność Galicji. A nawet nie tylko w Galicji. Były takie okresy, kiedy w rządzie imperialnym było na raz po trzech ministrów-Polaków. Przedstawiciele szlacheckich rodzin galicyjskich nawet dostali się w swojej karierze fotela premiera. Co prawda, byli nie najlepszymi rządcami i weszli w historię głównie z negatywnym znakiem, na przykład znane wybory związane z imieniem Kazimierza Badeniego. A jednak spośród wszystkich trzech podzielonych części dawnej Rzeczypospolitej ani Prusy, ani Rosja nie mogły konkurować z austriacką Galicją. Był to prawdziwy Piemont polskiego odrodzenia państwowego.
Żydzi. Żydzi lubili austriackiego cesarza Franciszka Józefa I. Czy mieli ku temu powody? Oczywiście. Poprzednicy Franciszka Józefa przygotowali dla niego dobry grunt, aby imperium wielonarodowe nie rozleciało się i aby różne narodowości odczuwały opiekę i „sprawiedliwość" rządzenia Habsburgów. Otóż, po wprowadzeniu Aktu Tolerancyjnego, został precyzyjnie opisany status Żydów w państwie austriackim i on nie był dyskryminacyjny. Wszystkie następne ustawy tylko doskonaliły i rozszerzały mechanizm pokojowego współistnienia narodów imperium. Wcale nie uważam, że monarchia Habsburgów była pozbawiona zła antysemityzmu. Niestety, ona również nie była pod tym względem wyjątkiem, ale obeszła się bez pogromów i roszczeń sądowych Dreyfusa.
Korzenie lojalizmu galicyjskiego Ukraińców sięga jeszcze czasów rządzenia Marii Teresy oraz jej syna Józefa II. Na ten czas, właśnie, przypada przyłączenie do Korony Austriackiej ziem galicyjskich. Obydwaj władcy byli wcześniej wyjątkiem wśród Habsburgów, ponieważ odważyli się nie tylko na przeprowadzenie reformy administracyjnej, ale także na realizację transformacji w sferze kulturowej, religijnej i społecznej. Reformy Józefa II nawet w czasach dzisiejszych są różnie odbierane przez naukę historyczną i nie zawsze pozytywnie przez Kościół Katolicki, gdyż, w wyniku reformowania jego status uległ istotnym zmianom. Ale to, co dla Kościoła Katolickiego miało generalnie negatywne znaczenie, całkiem inny efekt wywołało w przypadku ukraińskim.
Po bezładzie i anarchii, które panowały w polskiej Rzeczypospolitej, przejście do państwa, w którym ustawa i sąd ograniczały samowolę miejscowej szlachty i dawały pewność w dniu jutrzejszym, pozwoliło austriackim Ukraińcom poczuć się niby w raju. Zgodnie z reformami Józefa II, najbardziej istotnych zmian zaznała sfera kościelna. Zlikwidowano ponad 400 klasztorów, które nie zajmowały się leczeniem chorych, nauczaniem młodzieży i w ogóle nie dokonywały żadnej pracy, korzystnej dla społeczeństwa. Z majątków tych klasztorów i majętności zakazanego zakonu jezuitów stworzono Fundację Oświatową, z której opłacano pracę nauczycieli szkół publicznych, a także wszystkie uczelnie wyższe. Monarcha założył Fundację Religijną, z której otrzymywali pensje księża i były utrzymywane seminaria. Dzięki tym przekształceniom, ukraińscy grekokatolicy otrzymali dwie uczelnie dla przyszłych księży - Barbareum w Wiedniu oraz Studium Ruthenum we Lwowie. Przygotowanie przyszłego duchowieństwa miało być realizowane w duchu oświeconego absolutyzmu, którego zwolennikiem był sam cesarz.
W tym samym duchu przygotowano i wydano Akt Tolerancyjny, który zrównywał w prawach różne konfesje oraz gwarantował i swobodny rozwój. Księża sprowadzały się do rangi urzędników państwowych i zaczęli utrzymywać zasiłek od państwa, uwalniając się w ten sposób od zależności od woli miejscowego pana. Ten fakt uczynił duchowieństwo greckokatolickie gorącymi zwolennikami cesarza-reformatora. Później Kościół Greckokatolicki stanie się główną ostoją w tworzeniu nowożytnego narodu ukraińskiego w Galicji.
Oprócz dziedziny oświatowej i duchowej, józefinizm przewidywał zmiany także w zakresie prawa. Jeszcze Maria Teresa oddzieliła władzę sądowniczą od wykonawczej. W czasie rządzenia jej syna reformę pogłębiono drogą tworzenia systemu policyjnego. Pojawiła się pierwsza księga kodeksu ustaw.
Reformy w sferze społeczno-gospodarczej wytworzyły w świadomości mieszkańców wsi monarchii mit dobrego cesarza Józefa, obrońcy ich interesów. Za czasów Marii Teresy w 1751 roku zrobiono kataster wszystkich ziem monarchii, po czym właściciele ziemskie nie mogli już samowolnie zmieniać granic swoich posiadłości. Ale najbardziej radykalny krok naprzeciwko chłopom zrobił jednak Józef II. W 1781 roku on zlikwidował ich osobistą zależność. Oni uzyskali prawo żenić się i wychodzić za mąż, a także uczyć się rzemiosła bez zgody na to ich pana. Na podstawie tej uchwały mieszkańcy wsi nie mogli posiadać ziemi, ale darowana osobista wolność na zawsze utwierdziła w ich świadomości myśl o „dobrym cesarzu".
Nowa fala podniesienia kultu Habsburgów w środowisku galicyjskim przypada na rewolucję 1848 roku, podczas której Ukraińcy występują jako lojalna do dynastii konserwatywna masa. Kiedy cesarz Ferdynand I odważył się skasować pańszczyznę, on nie bardzo przejmował się losem chłopów, a po prostu bał się ich udziału w walce rewolucyjnej. Galicyjscy chłopi byli natomiast przekonani, że to nie wydarzenia rewolucyjne zmusiły cesarza skasować pańszczyznę, a że on po prostu kierował się dobrą wolą, kiedy „podarował" im wolność. 17 kwietnia 1848 roku Ferdynand I wydał patent, na podstawie którego od 15 maja 1848 roku pańszczyzna została skasowana. To wydarzenie na zawsze utkwiło w pamięci galicyjskich Ukraińców. Prawie każda gromada czuła się zobowiązana umieścić u siebie krzyż z napisem: „Na upominek danej wolności 3 (15) maja 1848 roku".
Obraz opiekuńczej cesarskiej rodziny przeszedł także do twórczości ludowej - do pieśni i opowiadań. Nigdzie tak ciepło nie było wspominane imię monarchy, jak w Galicji, a jego portrety były wieszane wraz z obrazami na pokuciu. Pozycjonowanie Ukraińców podczas rewolucji 1848 roku (oni wystąpili po stronie monarchii jako siła kontrrewolucyjna, gdyż rewolucyjną był ich przeciwnicy Polacy) przyniosło im sławę „tyrolczyków Wschodu", to znaczy, takich samych wiernych dynastii, jak mieszkańcy górskiego Tyrolu. Za to młody cesarz pozwolił stworzyć ukraiński batalion gwardii narodowej. Matka cesarza Franciszka Józefa arcyksiężniczka Zofia osobiście wyhaftowała wstążkę dla sztandaru ukraińskiego batalionu z napisem „Wierność prowadzi ku zwycięstwu - Zofia arcyksiężniczka Austrii".
Propozycja, wygłoszona podczas obchodów pierwszej rocznicy o budowie Narodowego Domu, została zrealizowana w krótkim terminie. Monarcha podarował ukraińskiej wspólnocie ziemię pod budowę, która pozostała po pożarze biblioteki uniwersyteckiej, i sam brał udział w zakładaniu kamienia węgielnego w 1851 roku. Teraz jego słowa „Tutaj ja wśród moich Rusinów" wydają się być banalnymi, ale całkiem inaczej brzmiały one wtedy.
Otóż, Konstytucja, parlament, ustawodawstwo wyborcze, samorząd miejski i krajowy, a także tolerancyjność religijna - wszystkie te osiągnięcia epoki nowożytnej, mimo to, że, być może, zostały odzyskane w walce z absolutyzmem Habsburgów, stanowiły jednak część integralną państwowego mechanizmu Cesarstwa Habsburgów. Habsburski „model" wielonarodowego imperium można nawet rozpatrywać jako model zjednoczonej Europy. Której główny skład terytorialny został sformowany nie drogą podbicia sąsiednich terytoriów, lecz poprzez zawarcia związków małżeńskich (pewnego rodzaju referendum). W historii także na zawsze pozostanie powiedzenie: „Niech inni walczą, a ty, Austrie, zawieraj małżeństwa".
Naturalnie rodzi się następujące pytanie: co wspólnego z tym mają chłopi, wolność i Lwów? Bardzo często zdarza się czytać o wielu kulturach i różnych wyznaniach Lwowa. Ktoś uznaje to za zasługę, a komuś nie podoba się taka „niewyjątkowość" jego narodowego Lwowa. Zarówno jedni, jak i drudzy chcą zwrócić uwagę na prawie niezauważany fakt. Lwów był miastem, zamieszkiwany głównie przez trzy narody - Polaków, Żydów i Ukraińców, które mieszkały w całkowitej separacji jeden od drugiego. Tego ośpiewanego przez wielu badaczy kontaktu kulturowego prawie nie było. Ten status quo trwał przez dziesięciolecia. Wzajemne śluby były rzadkie, i w każdym poszczególnym przypadku chodziło o przyszłą polonizację rodziny. Ale zasługa Habsburgów polegała na tym, że oni w sposób ustawodawczy potrafiły uregulować ten pokój międzynarodowy i międzywyznaniowy. Nikt z nikim nie miał jakichś szczególnych relacji, ale też się nie zabijali... Od razu po rozpadzie cesarstwa we Lwowie doszło do pierwszego pogromu, a o dalszych wydarzeniach nie da się mówić bez smutku.
I jeszcze jeden aspekt. Czy mają prawo Ukraińcy Lwowa być dumni ze swej habsburskiej przeszłości? Myślę, że tak. Różnego rodzaju szowinistyczne zarzuty o „porypanych chłopach", „naród pokojówek" i „rustykalnej nawale" - to tylko świadectwo mniejszej wartości tych, którzy te nazwy produkuje. Ukraińcy zrealizowali siebie jak naród w Cesarstwie Habsburgów. Oni mieli swoich profesorów, partie parlamentarne i nawet ministrów państwowych. Oni przejęli wszystkie wartości liberalne starej monarchii i weszli w epokę rewolucji jako przekonani legitymiści, nie pozwalając na samą myśl o siłowej zmianie władzy. Ale „krytycy" uparcie nie chcą zauważać olbrzymiego postępu w rozwoju austriackich Ukraińców jako narodu w drugiej połowie XIX wieku - na początku XX wieku. Oni starają się „konserwować" jakiś oddzielny okres historyczny, nakładać go na dzisiejszą rzeczywistość i wskazywać na brak pełnej wartości struktury społecznej, albo niepełność elit, świadomie „zapominając", że Ukraińcy szybko zmodernizowali się i byli obecni we wszystkich sferach życia publicznego, które wcześniej czy później miało doprowadzić do ich państwowej samoidentyfikacji.
I na koniec. Aż się chce skończyć wołaniem „Kochajcie Habsburgów". Każdy na swój sposób. Ktoś za wzór liberalnego modelu imperium, ktoś za uzyskaną możliwość „wyrosnąć" i stać się pełnowartościowym narodem, dla ludzi o bardziej utylitarnym myśleniu - za przepiękne kamienice we Lwowie, które pozostają wymarzonym miejscem zamieszkania dla większości lwowian. Za stolicę we Wiedniu, za Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie, za możliwość zawsze wyjechać z tej „przeklętej" Galicji i wyruszyć w podróż w celu znalezienia lepszego świata. Za wolność, ustawę i prawo...
Egon Rabe - wielbiciel Habsburgów
Tłumaczenie z języka ukraińskiego Iryny Duch