Tabacznyk nalega na dwujęzyczności
Minister Edukacji i Nauki Dmytro Tabacznyk myśli, że historycznie podarowany Ukrainie bilingwizm jest bogactwem, z którego nie warto rezygnować.
"Kiedy mówimy o dwujęzyczności, mówimy o tym, że w edukacji szkolnej i wyższej konieczne ma być wykładanie języka urzędowego. Ta konieczność – to aksjomat nie do omawiania. Mogę przytoczyć własny przykład. W Kijowie uczyłem się w rosyjskiej szkole, ale mieliśmy świetnych nauczycieli języka i literatury ukraińskiej. Obowiązkowa liczba godzin również nie była mniejsza, niż w sąsiedniej szkole ukraińskiej. Cała różnica polegała na tym, że, powiedzmy, matematykę u nas wykładano po rosyjsku, a u nich – po ukraińsku, nic więcej" - akcentował Dmytro Tabacznyk w wywiadzie dla ZAXID.NET .
"Uważam, że bilingwizm to nasze bogactwo. Kiedy na Ukrainie każdy zna język ukraiński, to jego obowiązek jako obywatela. Jednak nie warto tracić to, że u nas praktycznie wszyscy znali język rosyjski" – powiedział minister.
"Mówię raczej o nie rezygnacji z naturalnej dwujęzyczności. Oczywiście, że jakaś stareńka babcia, która urodziła się jeszcze za Polski, języka rosyjskiego nie znała, ale znała dostatecznie, aby porozmawiać z turystą, który przyjechał odpocząć w górach na Przykarpaciu czy na Lwowszczyźnie, i zaproponować mu usługi, nocleg czy coś innego. Ale jej dzieci i wnuki – wszyscy znali, i oni mogli pracować i w Rosji, i we Wietnamie, i w Chinach. Po co mamy z tego rezygnować? Trzeba szturmować i trzeci, i czwarty języki, a nie karczować to, co było" – dodał Dmytro Tabacznyk.