Politolog: Wybranie Łytwyna na spikera RN to porażka Juszczenki i zwycięstwo Tymoszenko
- Wczorajsze wybranie Wołodymyra Łytwyna na stanowisko szefa Rady Najwyższej Ukrainy jest porażką Wiktora Juszczenki, to na pewno. Juszczenko nie chciał koalicji z BJuT i Blokiem Łytwyna, on całkiem otwarcie dał to do zrozumienia. O tym mi osobiście mówili osoby, które brały udział w naradzie z Prezydentem. Nie ma podstaw, by im nie ufać, kiedy oni mówią, że Juszczenko telefonował do Rady Najwyższej przed głosowaniem i osoby zbliżone do Prezydenta w głosowaniu za kandydaturą Łytwyna nie brały udziału - zawiadomił dziś, 10 grudnia, w komentarzu dla ZAXID.NET politolog Mychajło Pohrebynski.
Według politologa, te fakty dają podstawy uważać, że Juszczenko nie popierał stworzenia "koalicji trzech". - Oczywiście, przecież ona nie rozwiązuje głównego zadania, które stawiał Prezydent, gdy zaczął starać się o rozpad tak zwanej demokratycznej koalicji, stworzenie Jedynego Centrum, wyjście dwóch deputowanych, z którymi przed tym popracował Sekretariat Prezydenta, z koalicji i tym podobnie. Wszystko to robiło się, żeby pozbyć się Tymoszenko. A ponieważ ta koalicja nie pozbywa się Tymoszenko, a odwrotnie, bodaj w krótkim terminie pozostawia jej stanowisko i wzmacnia jej pozycje, rzecz jasna, Prezydent jest nie zadowolony. Jednak powinna być zadowolona Tymoszenko, aczkolwiek nie tak mocno, jak mogłaby być, gdyby była to koalicja 300 głosów - uważa politolog.
Mychajło Pohrebynski twierdzi, że wczorajszym głosowaniem za spikerem RN Tymoszenko zwyciężyła wszystkich: Prezydenta, Wiktora Janukowycza etc. - Ale to taktyczne zwycięstwo. Ona zwyciężyła nie w wojnie, a tylko w boju. A czym to dla niej się skończy - teraz trudno powiedzieć, przecież szanse, że jej pozycje z czasem będą wzmacniać się, są mniejsze, jej pozycje będą raczej się osłabiać. Przede wszystkim przez kryzys ekonomiczny, którego pokonanie jest w zasadzie niemożliwe, i nie tylko dlatego, że nie mamy fachowców w rządzie, nie ma propozycji elity, a dlatego, że nawet najlepsze, najmądrzejsze propozycje mogą tylko troszeczkę osłabić wpływ kryzysu. Proces kryzysowy nie zależy od takich działań. I najprawdopodobniej duża część odpowiedzialności za to spadnie na Tymoszenko, i jej szanse zostać prezydentem od tego nie rosną - akcentował Mychajło Pohrebynski.