Przypominając święto Objawienia Pańskiego
Pisaliśmy sprawozdanie, popijając kawę i spirytus, w pewny sposób odczuwając powiew Objawienia Pańskiego w ścianach fabryki i laboratorium WTK. Całkiem niedaleko, na placu Rynek, odbyło się to, czego tak długo czekaliśmy. Po raz pierwszy oficjalne nie zakazane święto. Objawienie Pańskie. Później, po przerwie obiadowej, nie ktoś inny, a "osoba zaufana" przyniesie oświeconą wodę. Później, po pracy, poszliśmy i po prawdziwemu świętowaliśmy.
Fabryka pracuje, zwykły dzień roboczy, ani techniki bezpieczeństwa, ani dyscypliny technologicznej nikt nie kasował. Bliżej do okna stoją, popijając kawę ze spirytusem (spirytus z laboratorium, kawa z domu) dwaj pracownicy w białych chałatach, robiąc wygląd, że patrzą na wskaźniki urządzeń. O tym, aby świętować, kolędować w roboczy czas nie wolno było nawet marzyć. Pozostawał wariant neutralny. Obiad. Ustawiacze zmajstrowali gramofon własnymi rękami. Stał on w ich kącie za wysokimi metalowymi szafami, w otoczeniu urządzeń i instrumentów, na stole roboczym. W jakimś momencie ktoś go włączał i stawiał płytę analogową. Sade. Prezent byłego kierownika laboratorium. Niewidomo skąd ją wziął. Wtedy, w te czasy. Nie ma znaczenia. Cicha, spokojna muzyka, dla uszu, która po prostu wtapia nas w piękną i smutną melodię. Chce się pomarzyć, szczególnie w taki dzień, szczególnie po takiej kawie. Za lat dwadzieścia na placu Rynek zbudują lodowisko. W centrum, przy Operze, postawią diducha. Będzie festiwal gwiazd bożonarodzeniowych, święto pączka i wystawa rzeźb lodowych. Wszystko to pokażą w telewizji.
Jeszcze niedawno było to nie do pomyślenia. Stało się to, na co tak długo czekali. Na zmiany. Słowa i pojęcia napełniają się nowym sensem. Słowo „czasopismo" już nie kojarzy się z wielkim stosem papieru, jakim można podeprzeć termostat. Czasopismo oznacza: czytać poważne teksty literackie. Czasopismo oznacza: czytać artykuły historyczne, które sprawiają efekt wybuchu. Ich przekazują z rąk do rąk, dają poczytać na noc. Przedrukowują na maszynie drukarskiej. W bibliotece fabrycznej po nich stoi kolejka.
Czytanie tekstów w grubych czasopismach - to jest rzecz elitarna. Wymaga ona chociażby minimum intelektu. Głód informacyjny tworzy poważne zapotrzebowanie na literaturę. Na nas leje się rzeka produkcji drukowanej. Jeśli nie w formie książkowej, to w formie czasopism. Drukowano autorów, jakich „nie było, nieznanych, nie drukowanych": Kerouac, Kesey, Ginsberg. Nie najlepsze tłumaczenia, ale oryginałów i tak nie można dostać. Emigrantów zaczynają drukować. Wszyscy czytają. Słucha się i ogląda się, niby doganiając czas utracony. Przy tym słowo, a raczej pojęcie, „gwiazda" ma stosunek do astronomii. Nawet w recenzji na wydany przez „Melodię" koncert zespołu „Deep Purple" nie używa się słowa „gwiazda". Słynni muzycy. Ostrożnie jakoś ludzie słowa traktują.
Gwiazdy - to geniusze. Ile ich jest? Może dlatego, że nie najgorsi muzycy dają koncerty we Lwowie. Filmy kręcą też nie najgorsze. „Festiwal festiwali" trwa w największych kinach i prezentuje wielkie dzieła wielkich reżyserów. Chyba przechodzimy szkołę podstawową. Tyle słyszeliśmy o nich, czy nawet czytaliśmy, a teraz możemy zobaczyć ich dzieła - Olivera Stonego, Miloša Formana, Johna Carpentera. Może dlatego powstaje niebezpieczna iluzja, że warto tylko zlikwidować stare zakazy, usunąć cenzurę i wszystko od razu się zmieni, niewolnicy zostaną wolnymi, a my - bogatymi i szczęśliwymi.
Tak nie bywa. Na „Balladę o Narayamie" tłumy walą tylko przez to, że na afiszu napisano, że w filmie będą sceny zoofilii. Większość ludzi interesuje seks ze zwierzętami, a nie wielkie kino. Wszystkie rekordy bije film „Złodzieje w zakonie", który jest pokazywany w trzech największych lwowskich kinach. Otwarcie cerkwi i wolność religijna, legalizacja grekokatolików daje wyjście nie tylko duchowości, ale i całkiem realistycznym materialnym konfliktom międzywyznaniowym, kiedy odmawiają pogrzebu zmarłym „nie tej konfesji". Nowa telewizja - to nie tylko przegląd dzieł klasyków kina, ale także zatrzymane tramwaje na placu Franki, kiedy pokazywano „Niewolnicę Isaurę". Gusty muzyczne - to nie tylko „pieśni Strzelców Siczowych", ale i przepełniona sala kina „Myr", kiedy trwa koncert zespołu „Łaskowyj maj". Większość ludzi czyta prasę dlatego, że odkrywa dla siebie szokujące fakty, między innymi strony niedawnej historii, a głownie historii zbrodni reżimu. Podobnie jest to do Stevena Kinga w reżimie reality show. Najlepiej sprzedaje się to, co w kioskach całodobowych, które okupowały rejony sypialne, wystawiono na witrynie. Piwo importowe, tytoń, prezerwatywy, „Playboy" - to praktycznie kontrabanda.
Może dlatego później nadszedł czas człowieka w czarnym - czarne spodnie, czarne płaszcze, czarne pakiety „BOSS" i... czarne mercedesy. To też z tej serii, pewny etap rewolucji. I styl „spałem na ulicy" - słuchawki, plecaki, brudne ciuchy, niemyte ciało i obsesyjna chęć być genialnym, żeby później otrzymać dyplom, stanowisko, ciepłe krzesło i stać się człowiekiem w czarnym, też, to jest zewnętrzne. Może dla tego zniesienie cenzury nie przyczyniło się do pojawienia się wybitnych dzieł literackich, ich w ogóle nie ma, jak i kina. Człowiek nie zmienia się tak szybko, pozostaje on sobą. Bierze udział w różnych akcjach politycznych, żyje i tworzy, nawet lezie na barykady. Ale po co?
Istnieje milion powodów. Na przykład, pieniądze. Na przykład po to, aby wszyscy wsiedli w pociągi i pojechali, i to tak porywa, taka masowość. Żyć w namiotach, śpiewać pieśni i te nieliczne śluby na mrozie. A kiedy tête-à-tête, gdy nie ma widzów, tłumu, to już nie rewolucjonista. Tak, jeszcze jeden klown partyjny. Albo prościej: student, który kładzie pieniędzy do indeksu, a nie idzie do końca, bo „co mogę zrobić, kiedy cała grupa...". To już kwestia czasu.
My wtedy o tym jeszcze nie wiedzieli. Po raz pierwszy oficjalnie nie zakazane święto. Byliśmy w takim stanie, że nie da się o tym powiedzieć, i woda, i odczucia. Być może, dlatego, że po raz pierwszy właśnie tak, prawie otwarcie, bez żadnego zakazu.
W taki dzień wydawało się, że wszystko jest jakieś inne, inaczej się marzyło.
Zdjęcie ze strony https://www.metallica.ru/
Tłumaczenie z języka ukraińskiego Ołeh Duch