Władze starają się zablokować dostęp obywateli do informacji publicznej
Bez względu na wymagania frakcji BJuT i NULS, a także akcje organizacji społecznych i dziennikarzy, prorządowe frakcje znów domagały się odsunięcia rozpatrzenia projektu ustawy o dostępie do informacji publicznej w drugim czytaniu.
Przewodniczący Rady Najwyższej Wołodymyr Łytwyn wykreślił projekt ustawy z porządku dziennego we wtorek, objaśniwszy, że nie wszystkie zaproponowane do niego korekty zostały uwzględnione. Deputowani zlekceważyli apele parlamentarnych dziennikarzy, którzy wywiesili na balkonie naprzeciwko prezydium plakat: "Dostęp do informacji: teraz albo nigdy".
Partia Regionów, jej satelici, a także większość urzędników wyższych obawiają się, że ustawa o dostępie do informacji publicznej może stać się narzędziem walki z ich władzą - powiedział Deutsche Welle politolog Wiktor Nebożenko. Ekspert nazwał projekt ustawy "nienaturalnym" dla Ukrainy, ponieważ od 20 lat niepodległości państwa informację w nim ukrywali od obywateli wszyscy: od przedsiębiorstw komunalnych i urzędników rejonowych do centralnych organów władzy i sądów wszystkich poziomów.
Zdaniem eksperta, uchwalenie tej ustawy jest w stanie wywołać korozję obecnego systemu władzy i jej obyczajów. Ponieważ dziś "informacja jest sprzedawana, i dzięki temu dzieli się ziemię i dostęp do innych dóbr i mienia". A uchwalenie i implementacja ustawy o dostępie do informacji publicznej może "zburzyć ścianę, która oddziela ludzi od biurokracji, i zniszczyć ustalony system ukrywania informacji: od danych o skutkach katastrofy w Czarnobylu do cyfr dziecięcej śmiertelności i raportów milicyjnych".
Ustawa o dostępie do informacji publicznej jest jednym z zobowiązań Ukrainy względem struktur europejskich. Jej poparcie gwarantował Europejczykom prezydent Wiktor Janukowycz. Poza tym, we wtorek niespodziewanie ukazał się alternatywny projekt ustawy, którego autorami jest dwóch deputowanych z Partii Regionów.