Andrzej Szeptycki: Ukrainę zapragną widzieć w Unii Europejskiej w 2011 roku
Unia Europejska może potwierdzić perspektywy członkostwa Ukrainy dopiero w 2011 roku - uważa profesor wydziału dziennikarstwa i nauk politycznych Uniwersytetu Warszawskiego, ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Andrzej Szeptycki.
Według Andrzeja Szeptyckiego, jest dużo argumentów przeciw wstępowi Ukrainy do UE, w szczególności chodzi o niski poziom PKB w stosunku do liczby mieszkańców, duży procent gospodarki w cieniu, wysoki wskaźnik korupcji (118 miejsce w świecie), niski poziom wolności gospodarczej (133 miejsce w świecie). Poza tym, brakuje Ukrainie "realistycznej europejskiej polityki i reformowania".
"Ukraińskie społeczeństwo, poza Pomarańczową rewolucją, nie oświadczyło nic więcej o tym, co interesuje go bardziej - UE czy Rosja. Polacy myśleli, że po rewolucji Ukraińcy pójdą drogą Polski, dlatego są zdziwieni, że Ukraińcy nie deklarują chęci wstępu do Unii Europejskiej” - zaznaczył Andrzej Szeptycki.
Są jednak, według jego słów, też dodatnie czynniki. W szczególności, geograficzne położenie Ukrainy, tragiczna historia Ukraińców w XX wieku, a także prawny aspekt, przewidziany ustawodawstwem UE, według którego każdy kraj, który szanuje demokrację, ma prawo domagać się wstępu do UE. Sprzyjające dla Ukrainy są również takie czynniki, jak energetyczna współpraca, rola Ukrainy w systemie regionalnego bezpieczeństwa, a także to, że Ukraina jest udanym modelem postradzieckiej transformacji i rynkiem zbytu dla krajów UE.