Deputowany: Pozycja Rosji nie ma nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem
- Oświadczenia oficjalnego przedstawiciela Rosji przy NATO, który dotychczas uważa NATO za "wrogi polityczny blok", jeszcze raz potwierdzają, że Kreml dotychczas myśli w kategoriach czasów "zimnej wojny". W świecie już nie ma muru berlińskiego, tak samo, jak znikła żelazna kurtyna. Europa zmieniła się po rozpadzie ZSRR, ale Rosja nie - oświadczył deputowany ludowy od NULS Iwan Stojko. O tym ZAXID.NET poinformowano w biurze prasowym partii.
Jak wiadomo, stały przedstawiciel FR w NATO Dmitrij Rogozin uważa, że Ukrainie grozi rozpad, jeśli ona wstąpi do NATO - o tym on oświadczył w wywiadzie dla BBC. Jednocześnie on zauważył, że Rosja nadal obawia się zbliżenia NATO ku swoim granicom. - Kiedy ten wrogi polityczny blok przybliża się do naszych granic, to niezwykle niepokojący fakt - powiedział Dmitrij Rogozin.
- NATO to obronny blok, który nikomu nie stwarza zagrożenia - konstatuje członek komitetu do spraw bezpieczeństwa narodowego. - To, że Rosja boi się zbliżenia Aliansu do swoich granic, nie ma nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem. Przecież kraje bałtyckie już od dawna są członkami NATO. Oni również graniczą z Rosją i przez cały czas, przez który są one w Aliansie, nie stworzyły Moskwie żadnego zagrożenia".
Stojko uważa za paradoksalne oświadczenia Rogozina, który nazywa NATO wrogim politycznym blokiem. - FR już długo prowadzi bliską współpracę z NATO - konstatuje deputowany. - Ponadto - ona ma więcej wspólnych programów z Aliansem, niż z Ukrainą. Dlaczego wtedy rosyjskie oficjalne osoby współpracują z "wrogim blokiem"?
- Rogozin jest "megafonem" Kremla - uważa deputowany. - Jest ukrainofobem. On nie ma prawa mówić o rozpadzie Ukrainy, przecież to jest brutalną ingerencją w nasze wewnętrzne sprawy. Podobne oświadczenia to nic innego, jak prowokacja, skierowana na destabilizację w euroatłantyckich pragnieniach Ukrainy.